Protest - kto walczy o prawa w Polsce i dlaczego?
Czym jest protest?
Protest to sposób na to, żeby przedstawić swój sprzeciw wobec określonych działań, które są podejmowane przez rząd. Kiedy społeczeństwo uznaje, że są one niezgodne z ich interesem, często przeciwstawiają się zaistniałej sytuacji. Istotne jest to, że protesty publiczne mogą przybierać różnorodne formy. Najczęściej jest to marsz z transparentami czy symbolami. Na ulice w Polsce w ostatnich latach wychodzą tysiące osób. Demonstracje odbywają się w różnorodnych miastach, m.in. w Warszawie. Uczestnicy domagają się zmian i nierzadko udaje się im osiągnąć swój cel.
Protestujący medycy
Od wielu lat w Polsce wzrasta niezadowolenie kadry medycznej. Są to osoby, które odpowiadają za zdrowie i życie ludzi i czują, że nie są odpowiednio docenione. Przede wszystkim chodzi o wysokość ich wynagrodzeń. Podczas protestu medyków na ulice wychodzą ratownicy, pielęgniarki oraz lekarze. Najgorsza jest sytuacja przede wszystkim pierwszych i drugich. Jesienią 2021 roku Ministerstwo Zdrowia zaproponowało porozumienie, które mówi o dodatkowych 6 mld złotych na wzrost wynagrodzeń minimalnych.
Postulaty medyków są jednak inne. Trudno jest zatem dojść obu stronom do porozumienia. Przedstawiciele medyków przygotowali projekt, który obejmuje wprowadzenie poszczególnych postulatów w życie w konkretnych terminach. Podwyżki miałyby być wprowadzane stopniowo od 2021 do 2023 roku.
Określenie minimalnego wynagrodzenia w ochronie zdrowia nie jest tak oczywiste. Rozmowy z przedstawicielami medyków skupiają się na współczynniku, który ma wzrastać w przypadku lekarzy ze specjalizacją odpowiednio z 1,31 do 1,45, 2,2 oraz 3,0. Rząd z kolei proponuje współczynnik 1,45 od lipca 2022 roku. To oznaczałoby, że lekarze od 2023 roku zarabialiby nie mniej niż 15 500 zł.
Jeżeli mowa o lekarzach bez specjalizacji, to ich wynagrodzenie miałoby wynieść minimum 11 367 zł, z kolei pielęgniarek bez wyższego wykształcenia 5270 zł.
Minister Zdrowia Adam Niedzielski nie chciał przystać na warunki, które proponowały osoby biorące udział w proteście. Spotkania i rozmowy wciąż trwają, ponieważ medycy nie tylko wychodzą na ulice, ale również zapowiadają zaprzestanie wykonywania swoich obowiązków służbowych.
Protest w związku z sytuacją na polsko-białoruskiej granicy
W październiku 2021 roku odbył się również wielki marsz przeciw sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Protest odbył się pod hasłem "Stop torturom na granicy". Demonstrujący pojawili się w Warszawie. Uczestnicy mieli ze sobą flagi, które wykonali z koców termicznych. To właśnie one są wykorzystywane do pomocy uchodźcom, którzy koczują na granicy. Ponadto uczestnicy mieli ze sobą również zdjęcia imigrantów, w tym także dzieci.
Na znak protestu w oknach pojawiały się również zielone lampki, które symbolizowały sprzeciw wobec stanu wyjątkowego, który jest oznaczany kolorem czerwonym. Protestujący mówili o tym, że kilka osób już umarło, a zbliża się zima oraz coraz niższe temperatury, co może okazać się fatalne w skutkach.
Demonstrujący podkreślali również to, że granica znajduje się tak naprawdę jedynie 250 km od Warszawy, a więc ten temat wcale nie jest tak abstrakcyjny i odległy, jak mogłoby się wydawać. Protest miał pomóc mężczyznom, kobietom i dzieciom, którzy przebywają na granicy i znajdują się tam tak naprawdę w śmiertelnej pułapce.
Protestujący nauczyciele
Jesień 2021 roku to tak naprawdę ogrom protestów. Forum Związków Zawodowych opowiadało się również za zwiększeniem wynagrodzenia nauczycieli i powiązaniem tej kwoty ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce. Ponadto walczyli oni również o demokratyczną szkołę. Mówili o podniesieniu prestiżu zawodowego nauczyciela.
Forum Związków Zawodowych wskazywało przede wszystkim na to, że zmiany proponowane przez MEiN są zbyt radykalne. Dotyczą m.in. awansu zawodowego, czasu pracy, wynagrodzeń, a przy tym nie zawierają w sobie działań, które miałyby poprawić warunki pracy nauczycieli.
Dodatkowo Związek Nauczycielstwa Polskiego jest przeciwny zamrożeniu dodatków, które są nieodłącznym elementem zasadniczej płacy. MEiN chce również zlikwidować dodatek uzupełniający, na co również nauczyciele nie chcą przystać.
W propozycjach MEiN znajduje się również zmniejszenie liczby stopni awansu zawodowego, a także podwyższenie o cztery godziny tygodnia pracy nauczyciela. Ponadto ministerstwo chce również, aby zostało wprowadzone przeciętne wynagrodzenie nauczycieli, a nie średnie. Przez co zarabialiby oni po prostu mniej.
Protesty kobiet
Protest kobiet był w Polsce bardzo głośny. Strajk dotyczył m.in. sprzeciwu w sprawie zaostrzenia przepisów dotyczących aborcji. Wszystko zaczęło się w 2020 roku, kiedy Trybunał Konstytucyjny orzekł o tym, że aborcja z powodu ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu czy nieuleczalnej choroby, która zagraża życiu, jest niezgodna z konstytucją.
To właśnie wtedy wiele tysięcy kobiet i mężczyzn wyszło na ulice w całej Polsce. Wznosili oni hasła przeciw partii Prawo i Sprawiedliwość. Ogólnopolski Strajk Kobiet domagał się m.in. prawa do legalnej aborcji, rzetelnej edukacji seksualnej, antykoncepcji refundowanej przez rząd, a także laicyzacji państwa.
Czarne marsze
Protesty odbywały się tak naprawdę w całej Polsce, nie tylko w Warszawie, ale również Poznaniu, Gdańsku, Wrocławiu, Zielonej Górze, Katowicach, Gorzowie Wielkopolskim, Toruniu czy Szczecinie.
Podczas protestów na transparentach można było zobaczyć nie tylko hasła, ale również zdjęcia upośledzonych płodów, które miały pokazywać, do czego może doprowadzić przystanie na brak aborcji w tak skomplikowanych moralnie sytuacjach.
Strajki były głośne, a wokół nich narodziła się bogata symbolika. Pierwszy z nich i najbardziej rozpoznawalny znak to błyskawica w kolorze czerwonym, która była przedstawiana w tle z głową kobiety z profilu. Kolejnym symbolem był wieszak, który jest uznawany za międzynarodowy symbol nielegalnych aborcji. Odnosi się on do cierpienia oraz zagrożenia życia kobiet, które mogą wyniknąć z niebezpiecznych metod dokonywania aborcji na własną rękę.
Kolejnym symbolem czarnych protestów były parasolki. Był to atrybut każdej osoby, która brała udział w protestach.
Protesty w Polsce
Jeszcze dziesięć lat temu protesty w Polsce nie były aż tak powszechne i popularne. Niektóre grupy zawodowe, takie jak nauczyciele czy medycy, zawsze walczyli o swoje, w szczególności domagając się wyższego wynagrodzenia. Jednak obecnie na ulice wychodzą również zwykli obywatele, którzy domagają się przede wszystkim poszanowania ich praw i nie godzą się na kroki, podejmowane przez rząd. Jedną z grup, która również stosunkowo często protestuje są rolnicy, którzy zazwyczaj wyjeżdżają na ulice swoimi ciężkimi pojazdami, ciągnikami. W ten sposób korkują drogi i zwracają uwagę obywateli i rządu na swoje potrzeby.
Istotne na pewno jest to, że większość protestów przebiega w sposób pokojowy. To oznacza, że niewiele jest interwencji policji, choć funkcjonariuszy nie brakuje na tego typu zgromadzeniach. Mają oni pilnować porządku w miejscach publicznych, a więc przy tym skupiają się również na kontrmanifestacjach, które często są obecne podczas różnego rodzaju strajków.
Reakcja rządu na protesty jest różna. Politycy nierzadko chcą dojść do porozumienia, jednak często przeinaczają również argumenty drugiej strony. W takich sytuacjach bez wątpienia niezbędny jest dialog, którego brakuje. Rozmowy mogą okazać się najlepszym rozwiązaniem problemów, a przede wszystkim wysłuchanie potrzeb i oczekiwań drugiej strony. W końcu partii rządzącej zależy na zadowoleniu obywateli.