Ewa Dąbrowska-Szulc w TVN
Jan BIELECKI/East News

Ewa Dąbrowska-Szulc: szefowa stowarzyszenia Pro Femina, organizatorka protestów w obronie prawa do aborcji

Ewa Dąbrowska-Szulc to prezeska stowarzyszenia Pro Femina, organizatorka protestów na terenie całej Polski i zadeklarowana feministka twardo stojąca po stronie kobiet i ich praw.
Reklama

Czym jest polski feminizm?

Na początku lat 90. polski feminizm posługiwał się głównie agresywną retoryką, która była bliska feminizmowi międzywojnia. Strategia ta była przydatna zwłaszcza podczas gwałtownych polemik na temat zakazu aborcji. Kiedy 7 stycznia 1993 roku parlament przyjął ustawę, która zabraniała aborcji z wyjątkiem przesłanek embriopatologicznych, zagrożenia życia lub zdrowia kobiety, bądź powstania ciąży w wyniku czynu zabronionego, polski feminizm przyjął inne strategie. Miały one charakter umiarkowany i były zapożyczone z amerykańskiego ruchu pro-choice z lat 80.

Ta strategia okazała się jednak nieefektywna, gdyż, jak podkreślano, kompromis aborcyjny okazał się niepodważalny, edukacja seksualna została w praktyce usunięta ze szkół, a od 1998 roku wycofano dofinansowanie antykoncepcji z budżetu państwa.
Reklama
Ostatnio strategia polskiego feminizmu wydaje się zmieniać.

Partie a feminizm

Polska Partia Kobiet należy do Koalicji Europejskich Partii Feministycznych. Feminizm jest jedną z podstaw działania Partii Zieloni, która jako jedna z trzech w Polsce (obok Partii Razem i Wiosny Roberta Biedronia) przestrzega zasad parytetu we władzach partii oraz na listach wyborczych, gdzie kobiety otrzymują wszystkie miejsca nieparzyste (w tym pierwsze).

Kim jest Ewa Dąbrowska-Szulc?

Ewa Dąbrowska-Szulc pracowała w Międzywydziałowym Instytucie Zastosowań Matematyki i Statystyki Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, a następnie w Katedrze Rolnictwa i Leśnictwa Komisji Planowania. Jako prezes Stowarzyszenia Pro Femina wypowiadała się o prawie kobiet do samostanowienia.

Za tę działalność otrzymała nagrodę Super Okulary Równości od Fundacji I. Jarugi-Nowackiej oraz dyplom uznania Ateistyczno-Feministyczne Fundacji im. K. Łyszczyńskiego w 2020 roku.
Reklama
Obecnie podczas pandemii uczestniczy w organizowanych wirtualnych spotkaniach przez Polskie Towarzystwo Płci im. Marii Skłodowskiej-Curie i Mikołaja Kopernika, czy Stowarzyszenie Pro Femina.

Ewa Dąbrowska-Szulc o feminizmie

Prezeska stowarzyszenia Pro-Femina podkreśla, że feministką jest od czasów, gdy miała kilka lat i powiedziano jej, że nie może czegoś robić, ponieważ jest dziewczyną. W rozmowie z "Przeglądem Tygodnia" mówiła:

Zdziwiłam się: dlaczego moim kolegom więcej wolno niż mnie? Po latach trafiłam do grupy feministycznej. Dzisiaj manifestuję, bo jestem za prawem kobiet do decydowania o sobie, za prawem do aborcji.

Jej zdaniem feministki tym się różnią, że są inteligentne i świadome.
Reklama
Mają odwagę mówić o dyskryminacji i potrafią wspólnie działać.

Dąbrowska-Szulc bez ogródek mówi również o aborcji. Ciążę przerywała trzykrotnie. W 1968, 1969 i 1970 roku:
Nigdy tych decyzji nie żałowałam, choć nie powiem również, że byłam z nich dumna. Niechciana ciąża jest pewną porażką, ale jej przerwanie nie jest też katastrofą. Nie chciałam rezygnować ze studiów, nie chciałam kiedykolwiek usłyszeć od swojego chłopaka: "ożeniłem się z tobą z musu", dlatego nie chciałam też wtedy rodzić.

W 1973 roku Szulc już jako mężatka zdecydowała się na urodzenie pierwszego dziecka, trzy lata później na świat przyszło drugie. Oba, jak podkreśla w publicznych wypowiedziach, bardzo chciane i kochane.

W 1973 roku Szulc już jako mężatka zdecydowała się na urodzenie pierwszego dziecka, trzy lata później na świat przyszło drugie.
Reklama
Oba, jak podkreśla w publicznych wypowiedziach, bardzo chciane i kochane.
Służalczość polityków wobec dominującej ideologii skazuje kobiety na kalectwo lub śmierć, jeśli zajdą w ciążę. Nazywanie zarodka „najbardziej bezbronnym obywatelem RP”, to dowód politycznej choroby psychicznej. Choroby wywołanej nienawiścią do kobiet. Kobiet mądrych. Kobiet odpowiedzialnych. Kobiet ceniących macierzyństwo dobrowolne.
Politycy sprowadzają kobiety do roli wylęgarek każdego zapłodnionego jaja. Tylko po to, by w statystykach poprawiały się wskaźniki przyrostu naturalnego. To się nie udaje! Wbrew wszelkim zakazom i przymusom dużego przyrostu ludności w Polsce nie ma! Ważna jest bowiem nie liczebność, lecz jakość życia społeczeństwa – już urodzonego!
Reklama
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Google news icon
Obserwuj nas na
Google news icon
Udostępnij artykuł
Link
Reklama
Reklama
Reklama