ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Opozycja po słowie z Kukizem, ale to może nie wystarczyć

Spotkanie opozycji z Kukizem w sprawie powołania sejmowej komisji śledczej było bardzo sympatyczne. Wszyscy śmiali się i dokazywali. Nawet Paweł Kukiz przyznał po rozmowach, że "było fajnie". Problem polega na tym, że nadal nic nie wiadomo.

Kukiz kilka razy zmieniał koncepcję komisji. Najpierw chciał jej bezwzględnego powołania, potem stwierdził, że ok, Pegasus Pegasusem, ale sprawdźmy też co się działo za rządów Platformy Obywatelskiej. A na koniec oświadczył, że tylko on gwarantuje bezstronność śledztwa i dlatego żąda uznania go szefem komisji.

O ile opozycja nie ukrywała na początku irytacji zachowaniem posła, o tyle stawka jest zbyt wysoka żeby kłócić się o to, kto ma stać na czele komisji śledczej. Przedstawiciele KO, Lewicy i PSL zagryźli więc zęby i ze stoickim spokojem zgodzili się na wszystkie warunki Kukiza.

Z wyjątkową estymą o Pawle Kukizie wypowiadał się po środowym spotkaniu Krzysztof Gawkowski z Lewicy.

Kukiz zachowywał się bardzo odpowiedzialnie. Dla niego najważniejsza jest racja stanu i wyjaśnienie, czy była inwigilacja, czy nie. Wszyscy mówiliśmy, że jedynym instrumentem, który może wyjaśnić aferę nielegalnych podsłuchów, jest komisja śledcza. Bo prokuratura jest zależna od Zbigniewa Ziobry. Nie ma innych organów, które mogą wzywać świadków, a świadkowie muszą się stawić - mówił poseł dla OKO.press

Wszystko zadecyduje się w Sejmie

Ciężko podzielać optymizm niektórych przedstawicieli opozycji, którzy widzą duże szanse na powstanie komisji. Problem jej powołania rozbija się o arytmetykę sejmową. Zakładając, że wszyscy posłowie opozycji pojawią się na głosowaniu i że ugrupowanie Kukiza zagłosuje "za", do przejścia wniosku wciąż będzie brakować jednego głosu. Jedyną szansą jest przekonanie kogoś z partii wspierających obóz rządzący.

Piotr Molecki/East News

Widać wyraźnie, że powstanie komisji w sprawie inwigilacji stoi na wybitnie kruchych fundamentach. Prawo i Sprawiedliwość, zdając sobie sprawę z zagrożenia, prowadzi zakulisowe działania mające na celu przeciągnięcie na swoją stronę wystarczającej liczby posłów. Wystarczająca liczba posłów to 1. Tylu sojuszników w Sejmie potrzebuje obóz Jarosława Kaczyńskiego żeby śmiać się opozycji w twarz, a równocześnie udowodnić jej całkowitą impotencję polityczną.

Autor:
redaktor depesza.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Obserwuj nas na
Udostępnij artykuł
Facebook
Twitter
Następny artykuł