TOBIAS SCHWARZ/AFP/East News

Scholz pod ostrzałem. Niemiecki kanclerz jest niezdecydowany, czy gra na czas?

Przejdź do galerii zdjęć
Konia z rzędem temu, kto odgadnie intencje niemieckiego rządu w kwestii konfliktu w Ukrainie. Olaf Scholz przez ostatnie miesiące mozolnie pracuje na miano najbardziej nieprzewidywalnego polityka w Unii Europejskiej i zaczyna być w tym wydaniu naprawdę męczący. Na tyle, że mają go dość i niemieccy dziennikarze i politycy.

Czego chce kanclerz RFN?

Polityczne rozgrywki Angeli Merkel można - zwłaszcza z dzisiejszej, wojennej perspektywy - oceniać różnie, ale jedno jest pewne: była kanclerz Niemiec podejmowała jasne i klarowne dla otoczenia decyzje. Można się było z nią w wielu kwestiach nie zgadzać, ale przynajmniej wiadomo było o co toczy się spór. W przypadku Scholza, dysponujemy wyłącznie znakami zapytania.

Dlatego też napięcie wokół urzędującego kanclerza RFN rośnie i to nie tylko w opinii międzynarodowej, ale także w samych Niemczech. Roderich Kiesewetter z opozycyjnej partii CDU wyrzuca Olafowi Scholzowi opieszałość i miganie się od podejmowania trudnych decyzji. Polityk stwierdził, że Ukraina potrzebuje bardzo konkretnej pomocy, o którą od wielu miesięcy zabiega w Berlinie. Tymczasem wciąż prowadzone są rozmowy na temat sprzętu, który RFN może rzekomo dostarczyć do Kijowa, ale konkretów brakuje.

Nie rozumiem naszego kanclerza. Myślę, że gra na czas. Obawiam się, że nie chce, aby Ukraina wygrała tę wojnę - stwierdził Kiesewetter w telewizji ARD

"Bild" przytacza wypowiedź eksperta niemieckiej chadecji Floriana Hahna, który twierdzi, że RFN mogło od dawna skutecznie wspierać Ukrainę w jej walce o przetrwanie. Jedyne co stoi na przeszkodzie, to niezrozumiałe decyzje rządu. Według informacji dziennikarzy "Bilda" 22 kwietnia niemiecka firma zbrojeniowa Rheinmetall zwróciła się do rządu federalnego o możliwość podpisania kontraktu na dostarczenie Kijowowi 100 czołgów "Marder". Kancelaria Olafa Scholza miała odpowiedzieć, że Bundeswehrze brakuje sprzętu i nie może sprzedawać takiego uzbrojenia ze swoich zapasów. "Bild" powołujący się na wewnętrzny raport rządowy, podaje, że to po prostu nieprawda. Według dokumentów, gotowych do wysłania do Ukrainy są przynajmniej 32 czołgi typu "Marder".

Mimo, że wskaźniki poparcia dla urzędującego kanclerza lecą na łeb na szyję, a on sam daje opozycji amunicję do atakowania rządu, Scholz z jakichś bliżej niezrozumiałych powodów nadal unika wzięcia na siebie odpowiedzialności za decyzję, które mogą okazać się kluczowe dla losów wojny. To wywołuje zniesmaczenie w wielu krajach, które dotąd uważały Niemców za przewidywalnego partnera.

LUDOVIC MARIN/AFP/East News

Morawiecki: staramy się przekonywać Niemców

Mateusz Morawiecki został zapytany o rosnącą krytykę wobec kanclerza Niemiec. Dziennikarz w Polsat News przypomniał, że Ukraina od kilku miesięcy czeka na jakiekolwiek dostawy ciężkiej broni z Berlina. Polski premier zauważa, że w postawie Scholza i tak nastąpiła już duża zmiana.

Regularnie namawiamy niemiecki rząd do realnego wsparcia walk ukraińskich żołnierzy na Ukrainie. Bez tej broni Rosjanie osiągną przewagę i mogą doprowadzić do tragedii - do kompletnego zniszczenia państwa ukraińskiego. Niemcy powoli przekonują się do tej koncepcji. Mam nadzieję, że ich szczerość, która pojawiła się w ostatnich paru tygodniach, będzie kontynuowana i wsparcie dla Ukrainy będzie dużo szersze - skomentował Morawiecki
Zobacz galerię zdjęć: Polacy pomagają uchodźcom z Ukrainy. Zobacz zdjęcia!
Autor:
redaktor depesza.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Obserwuj nas na
Udostępnij artykuł
Facebook
Twitter
Następny artykuł