Joanna Racewicz -polska dziennikarka, żona oficera, który zginął w katastrofie smoleńskiej
Joanna Racewicz: wiek, rodzina i instagram
- Nazwisko i imię: Racewicz Joanna
- Data urodzenia: 24.05.1973 r.
- Miejsce urodzenia: Hrubieszów
- Wiek: 48 lat
- Wykształcenie: wyższe
- Mąż: Paweł Janeczek
- Dzieci: syn Igor Janeczek
- Instagram: instagram.com/joannaracewicz
- Twitter: twitter.com/joannaracewicz
Joanna Racewicz: życie prywatne i wykształcenie
Joanna Racewicz urodziła się 24 maja 1973 r. w Hrubieszowie. Uczyła się w Liceum Ogólnokształcącym im. Stanisława Staszica w swoim rodzinnym mieście, a następnie w I Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Zamoyskiego w Zamościu. Jest absolwentką polonistyki i na Wydziale Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego.
Swojego męża, Pawła Janeczka, porucznika Biura Ochrony Rządu poznała na pokładzie samolotu.
W wywiadzie dla portalu Onet opowiadała:
To był krótki lot, z Łodzi do Warszawy. Siedliśmy tuż obok siebie. Potem do końca mieliśmy spór o to, kto pierwszy zwrócił uwagę na drugą osobę. To był wyjątkowo trudny lot, panowały okropne warunki pogodowe. Burze, turbulencje... Lecieliśmy starym jakiem, którym w pewnym momencie zaczęło rzucać na wszystkie strony. Najlepiej pamiętam spokojny głos Pawła i jego zapewnienia: "Nic się nie martw, damy radę. Zawsze lądujemy."
Na ślubnym kobiercu stanęli w 2004 r., a cztery lata później na świecie pojawił się ich jedyny syn, Igor. Niestety w wyniku katastrofy smoleńskiej, dziennikarka straciła męża, który był wśród ofiar.
Kariera Joanny Racewicz
Joanna Racewicz swoją przygodę z dziennikarstwem rozpoczęła współpracą z lokalnymi mediami, pisała artykuły do tygodnika "Kronika Tygodnia" mieszczącego się w Zamościu.
Przygotowywała również reportaże dla RMF FM. Jednak najbardziej telewidzowie kojarzyć ją mogą z Telewizji Polskiej, gdzie prowadziła program "Panorama" w latach 1999-2006. Była też prowadzącą "Sekretów Mądrej Niani" oraz "Domu otwartego" w programie Dzień Dobry TVN.
W 2011 r. ponownie nawiązała współpracę z TVP, gdzie występowała jako prezenterka m.in. "Panoramy", "Pytanie na śniadanie", "Kobiecy punkt widzenia", "Autorski przegląd prasy" oraz "Reporter Polski". Od 2018 r. jest jedną z prowadzących "Polsat News". Współprowadziła także audycję w radiowej Jedynce, "Cztery pory roku".
Ma na swoim koncie aż trzy wydane książki. Pierwsza z nich nosi tytuł "12 rozmów o miłości. Rok po katastrofie". Publikacja ta to rozmowy z kobietami, których najbliżsi zginęli 10 kwietnia 2010 r. W podobnym klimacie wydała swoją drugą książkę, która miała tytuł "12 rozmów o pamięci. Oswajanie nieobecności", w której wypowiadali się m.in. mężowie, partnerzy, czy synowie ofiar. Trzecia książka pt. "Poczekalnia. 13 rozmów o pandemii" miała swoją premierę w 2021 r.
Joanna Racewicz o tragicznej śmierci męża
W 2010 r. śmiercią tragiczną zginął mąż Joanny Racewicz, Paweł Janeczek, który był jedną z ofiar katastrofy smoleńskiej. Dziennikarka po tej tragedii zmagała się z depresją i jak mówiła niejednokrotnie, pokonała ją tylko dla swojego syna Igora. W jednym z wywiadów dla magazynu "Pani" Racewicz wyjawiła:
Mogłam powiedzieć mojemu mężowi, żeby nie leciał do Smoleńska, bo miał wybór i się radził, co zdecydować. Ale lot do Stanów oznaczałby, że tata nie byłby na drugich urodzinach syna, a dla nas obojga syn był najważniejszy.
Podczas ostatnio obchodzonej 11 rocznicy śmierci męża na jednym z portali społecznościowych dodała obszerny wpis na temat formy uczczenia pamięci zmarłych w katastrofie:
Zostawcie Tupolewa. Nie zadręczajcie pomników. Przynajmniej tego. Oszczędźcie Janosika. Nie zasypujcie go kwiatami. Proszę. Nigdy nie lubił akademii ku czci, wszelkich wzmożeń ani narodowego zadęcia. Kwiaty tylko w ogrodzie albo białym wazonie na stole. Jaka szkoda tylko, że nie będę wysłuchana. Jutro, w jedenastą rocznicę, w poważnych garniturach i namaszczonych twarzach staną tu kolejne delegacje, żeby ozdobić groby tonami wiązanek.
Racewicz na swoim profilu na Instagramie wspominała w dniu 48 urodzin zmarłego męża:
Dziś Twoje zdjęcia pojaśniały, jakby chciały zostać czarno- białe. Dziś - czułość i wdzięczność za każdą chwilę. Za Twoje „jestem, nawet gdy mnie nie ma”, za śmiech do łez i burze, po których było słońce. Za Syna Lepszego Niż Marzenie. Także za dzień, w którym zrozumiałam, że tracąc wszystko - znalazłam nową siebie. Wyboista droga i niełatwa lekcja. Probowałam przejść przez morze na przestrzał- do ziemi obiecanej. Uparcie nie chciało się rozstąpić. Nie żałuję. Bo o niebo lepiej wziąć Życie za rękę i usłyszeć: „choć, obejdziemy tę wielką wodę dookoła, nie pójdziemy na cud i łatwiznę”.