Nie żyje matka i troje dzieci. Pożar nie był wypadkiem. Ktoś podłożył ogień
Pożar i ofiary
Do dramatu doszło 30 grudnia. W domu, w którym przebywała matka i trzech chłopców w wieku od 3 do 9 lat nad ranem wybuchł pożar. Wcześniej mieszkanie opuścił ojciec rodziny, który napalił w piecu przed wyjściem do pracy. Dym zobaczyli sąsiedzi, którzy wezwali straż pożarną.
Strażacy byli na miejscu jako pierwsi. Pomimo że natychmiast wyciągnęli te poszkodowane osoby z domu i mimo udzielonej im na miejscu pomocy i reanimacji, nie udało się przywrócić funkcji życiowych. Lekarz stwierdził zgon matki i jej trzech synów - relacjonowała mediom asp. szt. Barbara Stępień.
Sekcja zwłok
Jednak już na początku śledczy podnieśli tezę, że tragedia mogła nie być nieszczęśliwym wypadkiem. Zaraz po pożarze pojawiły się nieoficjalne informacje o tym, że na ciałach dwóch chłopców znaleziono tajemnicze rany w okolicach szyi. Dlatego prokuratura zleciła wykonanie sekcji zwłok.
Biegli orzekli, że bezpośrednią przyczyną śmierci ofiar pożaru było zatrucie tlenkiem węgla. Potwierdzono jednak, że dzieciom przed śmiercią zadano rany w okolicach szyi.
Na podstawie przeprowadzonych sekcji zwłok kobiety i trojga dzieci, których zgon ujawniono 30 grudnia 2021 r. biegły lekarz medycyny sądowej wskazał wstępnie, że przyczyną śmierci wszystkich tych osób jest zatrucie tlenkiem węgla. Na ciałach dwóch chłopców ujawniono obrażenia ciała okolic szyi, jednak zdaniem biegłego, obrażenia te nie skutkowały śmiercią chłopców - przekazała serwisowi Polsat News Rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim Magdalena Czołnowska-Musioł.
Oddzielana ekspertyza toksykologiczna i histopatologiczna ma wskazać, czy 39-latka i jej dzieci były pod wpływem środków odurzających lub farmakologicznych w chwili śmierci.
Budynek podpalono
Prokuratura potwierdziła także, że z opinii biegłych wynika, że budynek został celowo podpalony. Ogień miał zostać podłożony w kilku miejscach w wewnątrz domu. Użyto do tego substancji łatwopalnych.
W toku czynności śledczych przesłuchano w charakterze świadka m.in. męża zmarłej kobiety oraz jej teściów, którzy mieszkali na terenie tej samej posesji, a także sąsiadów rodziny. - Na podstawie tak zgromadzonego materiału dowodowego przyjęto, że najbardziej prawdopodobną jest wersja popełnienia tak zwanego samobójstwa rozszerzonego - przekazała rzeczniczka policji.