Novaka Djokovicia przygoda życia w Australii
Wszyscy na świecie wiedzą, że ogromna część krajów wymaga od przyjeżdżających, dokumentów potwierdzających aktualność szczepień. Australia słynie z wybitnie rygorystycznego prawa wizowego, w którym, oczywiście jest też informacja o konieczności zaszczepienia się. Dzięki temu, Australijczycy mogą pochwalić się jednym z najniższych wskaźników zachorowań w czasie pandemii, o śmiertelności nawet nie wspominając. Djokovic, oczywiście musiał wiedzieć, że jego szczepienia będą sprawdzane. Z jakiegoś powodu, uznał jednak, że kogo, jak kogo, ale Pierwszą Rakietę Świata w Australii, przyjmą z honorami i machną ręką na pandemiczne obostrzenia.
Cyniczna gra. Djokovic kręci
Według oficjalnych informacji podawanych przez otoczenie tenisisty Djokovic został poddany testom na obecność w jego organizmie wirusa 16 i 22 grudnia ubiegłego roku.
Pierwszy test wskazał wynik pozytywny, drugi - negatywny. Wniosek wizowy do Australii zawiera pytanie - "czy podróżowałeś w ciągu 14 dni przed lotem do naszego kraju". Serb odpowiedział przecząco na to pytanie. Problem polega na tym, że w internecie pełno jest zdjęć pokazujących, jak 31 grudnia Djokovic trenuje przed turniejem w Hiszpanii. To było pierwsze kłamstwo tenisisty.
Duże wątpliwości budzą też same daty testów podawane przez Djokovicia. Dziennikarze niemieckiego "Der Spiegel" dotarli do informacji, kiedy dokonano rejestracji testów sprawdzających, czy Serb jest zakażony. Według niemieckich reporterów, wynik pozytywny pojawił się w bazie dopiero 26 grudnia. Oznaczałoby to, że Djokovic skłamał po raz kolejny i złamał prawo w kilku krajach - to znaczy w Serbii, Hiszpanii i Australii. W tak zwanym międzyczasie tenisista nie stronił od wszelkich aktywności związanych z kontaktem z innymi ludźmi. Brał udział w sesji zdjęciowej i ściskał dzieci w czasie ceremonii wręczenia nagród Stowarzyszenia Tenisowego w Belgradzie.
Australia nie wybacza. Serb w areszcie
Rząd Australijski chucha i dmucha na zimne. Nikt w tamtejszym rządzie nie chce prowokować nastrojów antyszczepionkowych. Każdy mógłby, przecież powiedzieć "dlaczego Djokovic może się nie szczepić a ja muszę?". Dlatego w momencie, gdy wyszły na jaw kolejne nieprawidłowości we wniosku wizowym serbskiego tenisisty, rząd australijski natychmiast ponownie cofnął mu wizę.
W sobotę, Djokovic trafił do aresztu administracyjnego, gdzie oczekiwał będzie na decyzję sądu, który ponownie rozpatruje apelację prawników tenisisty o cofnięcie anulowania wizy. W rezultacie, Serb walczy teraz nie o zwycięstwo w wielkim szlemie, ale o to, by nie wylecieć z Australii z hukiem i pod eskortą sympatycznych panów z kajdankami.