Świętokrzyskie. Bus z uchodźcami rozbił się w Mnichowie
Wypadek w Mnichowie
Do wypadku doszło około godziny 6 na wysokości Mnichowa (powiat jędrzejowski). 49-letni kierowca wiózł 9 pasażerów.
49-letni obywatel Ukrainy pracuje na stałe w Czechach. Właśnie do Czech wiózł dziewiątkę pasażerów uciekających przed wojną na Ukrainie. Czwórkę dorosłych i piątkę dzieci, z których najmniejsze nie ma jeszcze nawet roczku. Jak wynika z pierwszych ustaleń, w prawej przedniej oponie samochodu pękła opona. Prowadzący stracił panowanie nad kierownicą i samochód uderzył w bariery energochłonne - powiedział dla echodnia.eu młodszy aspirant Paweł Mara, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Jędrzejowie.
Na szczęście nikt nie ucierpiał.
Do czasu przyjazdu nowego transportu, uchodźcami zajęli się strażacy, którzy zapewnili Ukraińcom śniadanie.
Przewieźliśmy osoby z busa do swojej komendy i zapewnimy im śniadanie. Obywatele Ukrainy poczekają u nas na przyjazd nowego samochodu. Najmłodszym podarowaliśmy maskotki - powiedział Karol Błaszczyk z jędrzejowskiej straży pożarnej.
Tragedia w Kielcach
Do makabrycznej zbrodni doszło na początku lutego w Kielcach na osiedlu Czarnów.
Policja została wezwana na osiedle, ze względu uwagi na kłótnie w mieszkaniu. Gdy wkroczyli do pomieszczenia, zauważyli kobietę w kałuży krwi. Nad nią stał jej mąż 55-letni Robert, który na widok funkcjonariuszy wyskoczył z balkonu. Mężczyzna poniósł śmierć na miejscu.
Policja potwierdziła, że mężczyzna zabił swoją żonę, bo "chciał ją chronić przez złem, bo zwątpił w ten świat po pandemii". Mężczyzna leczył się psychiatrycznie. Małżeństwo osierociło troje dzieci.