Agrounia w siedzibie PiS. Doszło do szarpaniny
Agrounia, która z ruchu rolniczego przekształciła się w partię, od dłuższego czasu bardzo ostro krytykuje władzę za politykę wobec wsi i rolnictwa. Jej lider, Michał Kołodziejczak, nazywany przez część mediów "Młodym Lepperem", pojawił się w poniedziałek po południu w siedzibie PiS przy ul. Nowogrodzkiej. Transmitował na żywo na Facebooku swoją próbę przekazania Jarosławowi Kaczyńskiemu listu otwartego.
Szarpanina w drzwiach
Kołodziejczak przyszedł do siedziby PiS, by pożalić się na bezowocność negocjacji z wicepremierem i ministrem rolnictwa Henrykiem Kowalczykiem.
Towarzyszyła mu współpracowniczka, która nagrywała wizytę. Już w drzwiach doszło do szamotaniny, gdy drogę intruzom zagrodził jeden z pracowników biura PiS. Interweniował też jeden z policjantów, którzy już niemal na stałe pełnią służbę patrolową przy siedzibie partii rządzącej.
Ostatecznie lider Agrounii wszedł do środka i pozostawił tam swój list otwarty, którego treść opublikował później w sieci.
Jego współpracowniczka została na zewnątrz. Ale to nie był koniec afery.
Interwencja policji
Po opuszczeniu siedziby PiS Kołodziejczak kontynuował komentowanie na żywo swojej politycznej prowokacji. W trakcie prowadzonej relacji na żywo kolejny raz pojawiła się policja pilnująca siedziby PiS.
Do lidera Agrounii i jego współpracowniczki podszedł ten sam policjant i oznajmił, że mają przygotować dowody tożsamości i zostaną spisani.
Powód? Jak twierdził funkcjonariusz, "lider Agrounii nie zastosował się do zaleceń administratora, by osoby wchodziły do biura pojedynczo". Oznajmił także, że towarzysząca Kołodziejczykowi kobieta prawdopodobnie uszkodziła drzwi w siedzibie PiS.
Do siedziby PIS pojechaliśmy złożyć pismo. Normalnie, jak wiele razy. Zaatakowała nas policja, doszło do dziwnych oskarżeń o zniszczenie klamki - relacjonował potem na Twitterze Kołodziejczak.