Powrót do przeszłości: Dla Polaków zaczyna się 1939, a dla Brytyjczyków 1937 rok
Brzeziński: dla Polaków to jak 1939 rok
Ambasador USA w Warszawie rozmawiał w TVN24 o deklaracjach, które padły w środę w trakcie madryckiego szczytu NATO. Tłumaczył, że liderzy krajów zachodnich, w tym przede wszystkim prezydent Stanów Zjednoczonych, nie chcą powtórzyć błędów popełnionych przed II wojną światową, gdy ignorowano sygnały zagrożenia dla światowego bezpieczeństwa.
Dzisiaj Polska nie otrzymała gwarancji, które jak wiemy często pozostają w sferze czysto teoretycznej. W środę ogłoszono, że Sojusz Północnoatlantycki zaczyna traktować swoją wschodnią flankę jako priorytet w kontekście imperialistycznych zakusów Moskwy i usłyszeliśmy konkretne deklaracje dotyczące zwiększenia sił szybkiego reagowania i zwiększenia obecności wojsk amerykańskich w Europie i utworzenia kwatery dowództwa w Polsce.
Trwałe bezpieczeństwo i spokój dla Polski, to jest istota dzisiejszej zapowiedzi Joe Bidena, która na pewno nie umknęła Władimirowi Putinowi - tłumaczy Marek Brzeziński
Ambasador wyjaśnia, że prezydent USA wezwał go na rozmowę w cztery oczy, bo chciał dowiedzieć się więcej o przyczynach takiej a nie innej reakcji Polaków na kryzys humanitarny w Ukrainie.
Powiedziałem: panie prezydencie, dla Polaków to jest nowy 1939 rok. To są młodzi ludzie, młode Polki i Polacy, którzy robią to, co chciały zrobić poprzednie pokolenia. Przeciwstawić się agresorowi, przeciwstawić się napaści i powiedzieć: nie zniszczycie tych ludzi, nie zniszczycie ich. Oni zamieszkają pod naszym dachem - relacjonuje dyplomata
Brzeziński podkreślił, że Joe Biden nalegał, by przekazać wiadomość o tym, iż zachowanie Polaków stanowi przykład dla całego świata.
Brytyjczycy: dla nas to 1937 rok
Powtórkę z historii czynią też w Wielkiej Brytanii. Nowo mianowany dowódca armii generał Patrick Sanders przyznaje, że w czasie swojej służby nie spotkał się jeszcze z tak realnym zagrożeniem dla zasad suwerenności, demokracji i wolności, jak ma to miejsce teraz w Ukrainie.
O Sandersie zrobiło się głośno tydzień temu, gdy ujawniono fragmenty listu, który wysłał do swoich podkomendnych. Polecił w nim rozpoczęcie przygotowań do głębokich reform armii, tak by Brytyjscy żołnierze byli gotowi "do ponownego podjęcia walk na kontynencie europejskim". Generał podkreśla, że mobilizacja nie ma na celu wywołania wojny, ale jej zapobiegnięcia. Mówi jednak, że Zjednoczone Królestwo podobnie jak cały świat znalazło się w momencie historycznym, który przypomina wydarzenia już znane.
To jest nasz moment z 1937 roku. Przechodzimy przez równie brzemienny okres historii, jak nasi przodkowie 80 lat temu. Nie jesteśmy w stanie wojny, ale musimy działać szybko, abyśmy nie zostali do niej wciągnięci przez niepowodzenie w powstrzymaniu ekspansji terytorialnej. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby zapewnić, że Armia Brytyjska odegra swoją rolę w uniknięciu wojny - deklaruje generał Sanders