W derbach drwali Polska pokonuje Walię
"Mecz walki" dla Polaków
Piłki nożnej w tym meczu było niewiele. Oba zespoły wybijały sobie z głowy jakiekolwiek próby przeprowadzenia składnej akcji - przy czym "wybijały" nie stanowi tu przenośni. To spotkanie miało więcej wspólnego z MMA niż futbolem. Jak się okazuje, w takiej konfiguracji nasi piłkarze potrafią być konkurencyjni.
W pierwszej połowie groźniejsi byli Walijczycy, którzy zmarnowali dwie przyzwoite sytuacje do objęcia prowadzenia. Ich ataki były jednak szarpane, pozbawione polotu. Gospodarze wykorzystywali głównie szybkość skrzydłowego Daniela Jamesa, który robił najwięcej wiatru w ataku Walijczyków. Polacy byli jednak generalnie solidni w obronie, a w kluczowych sytuacjach dobrze bronił Wojciech Szczęsny, którego występ już niektórzy okrzyknęli (chyba nieco na wyrost) najlepszym z orzełkiem na piersi.
W drugiej połowie Polacy podjęli karkołomną próbę skonstruowania sensownej akcji ofensywnej. Nie udawało się do 57 minuty, aż ku zdumieniu wszystkich na stadionie w Cardiff, wymieniliśmy kilka podań, Kiwior zacentrował do Roberta Lewandowskiego, który w sprytny sposób odegrał z pierwszej piłki do wbiegającego Świderskiego. Ten znalazł się oko w oko z bramkarzem i zachował zimną krew. "Magic touch, thank you very much" - powiedział wówczas komentujący spotkanie Mateusz Borek tłumacząc, że "tak mówi się w Wielkiej Brytanii" i choć konia z rzędem temu, kto znajdzie Brytyjczyka wypowiadającego podobne zdanie, to trzeba przyznać, że za tę akcję Polacy zasłużyli na brawa.
Ta bramka wystarczyła. Polacy nie schowali się od razu za podwójną gardą, ale próbowali podwyższyć rezultat. Końcówka meczu należała już do desperacko atakujących Walijczyków, ale ich próby kończyły się na Szczęsnym, albo na poprzeczce, jak w przypadku strzału głową Garetha Bale'a.
Zwycięstwo cenniejsze niż się może wydawać
Polacy grali z Walią nie tylko, by zmazać fatalne wrażenie, jakie zostawili po sobie w spotkaniu z Holandią. Stawką było utrzymanie w dywizji A Ligi Narodów, co ma niewielkie znaczenie. Większą wagę ma natomiast fakt, że wygrywając w Cardiff biało-czerwoni zapewnili sobie losowanie z pierwszego koszyka do eliminacji mistrzostw Europy.
Zachowujemy pokorę, bo na mundialu czeka nas dużo trudniejsze zadanie. Cieszy mnie dobra reakcja zespołu, pozostanie w dywizji A Ligi Narodów i fakt, że będziemy losowani z I koszyka w el. ME 2024 - ocenił prezes PZPN Cezary Kulesza
To teoretycznie oznacza, że nasza grupa eliminacyjna składać się będzie z zespołów, z którymi powinniśmy podjąć rywalizację. Jeśli jednak los nie będzie dla nas łaskawy, możemy trafić na Anglię lub Francję. Lub Walię... A to gwarantuje duże emocje dla miłośników zapasów, nie przepadających za finezyjnym futbolem.