Giertych: Ziobro to kanalia, mści się bo nie przyjąłem go do pracy
Prokuratura w Lublinie utrzymuje, że nad Romanem Giertychem ciążą poważne zarzuty działania na szkodę spółki, którą reprezentowała jego kancelaria. Sam prawnik i były wicepremier utrzymuje, że oficjalnie nigdy zarzutów mu nie postawiono.
Według ministra Giertych uchyla się od stawienia w sądzie i tym samym będzie ścigany listem gończym i doprowadzony przed oblicze sprawiedliwości siłą. W środowym wywiadzie, Zbigniew Ziobro nazwał Giertycha "paniskiem, które stawia się ponad prawem". Kilka godzin później, Roman Giertych analizował w "Wyborczej" osobowość szefa Solidarnej Polski.
Giertych ma świadomość różnic światopoglądowych, które mogły doprowadzić do niechęci Ziobry do jego osoby. Ale przyczyn zapiekłości ministra upatruje w innych kwestiach. Prawnik tłumaczy, że Ziobro w 2008 roku dwukrotnie składał wizytę w jego kancelarii i prosił o przyjęcie do pracy.
Był wtedy skonfliktowany z braćmi Kaczyńskimi i zastanawiał się poważnie nad rezygnacją z dalszej kariery politycznej.
Odmówiłem z kilku powodów. Po pierwsze, miałem i nadal mam bardzo złą opinię o nim jako prawniku. Po drugie, to świństwo, które zrobił Lepperowi, nie mogłem mu tego zapomnieć. A po trzecie, jak on przychodził i przedstawiał się jako ofiara braci Kaczyńskich, to bardzo opluwał Lecha Kaczyńskiego, ówczesnego prezydenta - przypomina sobie Giertych w rozmowie z "Wyborczą"
Były wicepremier przypomniał, że sam toczył spory z Kaczyńskimi i nie zgadzał się z nimi w wielu kwestiach, na czele ze sposobem traktowania przez nich służb specjalnych. Ziobro na Giertychu zrobił jednak bardzo negatywne wrażenie, gdy opowiadał mu (w czasie starań o pracę), jak strasznym człowiekiem jest Lech Kaczyński.
Mecenas przypomniał, że Ziobro swoją karierę polityczną zawdzięcza w głównej mierze braciom Kaczyńskim.
Mnie to mierziło. Tak postępują kanalie. I wtedy sobie nawet pomyślałem, że rację ma Lech Kaczyński, który mi kilkakrotnie mówił, że on uważa Ziobrę za szuję. Pomyślałem sobie, że w tej opinii jest dużo prawdy - podsumował Giertych w wywiadzie
Stawiane mi zarzuty są śmiechu warte
Roman Giertych odniósł się także do kwestii prokuratorskich zarzutów wobec jego osoby. Stwierdził, że sądy wypowiadały się w tej sprawie 30 razy i w każdym przypadku stwierdzały, że nie przedstawiono żadnych dowodów na popełnienie przez prawnika albo jego kancelarię jakiegokolwiek przestępstwa.
Dodał również, że te same sądy wydały jednoznaczne opinie na temat działalności CBA i prokuratury skierowanej przeciwko mecenasowi. To te instytucje - według relacji Giertycha - popełniły przestępstwa a czynności operacyjne prowadzone przeciwko niemu noszą znamiona rażącego naruszenia prawa.
Wreszcie sądy uznały, że nie jestem podejrzanym w tej sprawie, gdyż nie przedstawiono mi zarzutów, i w rezultacie wszelkie wezwania, które do mnie kieruje prokuratura, aby zmieniać zarzuty, uzupełniać, jak to napisali, są o tyle bezprzedmiotowe, że nie można zmieniać czy uzupełniać zarzutów, których nie postawiono. - tłumaczył Roman Giertych