Kłopoty von der Leyen - poszło o KPO. Morawiecki wprowadzał w błąd szefową KE
Dalszy ciąg sporu o KPO
W zeszłym tygodniu Ursula von der Leyen dała zielone światło do wznowienia wypłacania funduszy dla Polski z Krajowego Planu Odbudowy. Ostateczną decyzję obwarowała jednak pewnymi warunkami. Rząd Morawieckiego zobowiązał się do likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, zreformowania reżimu dyscyplinarnego polskiego sądownictwa i uznania prawa sędziów do rewizji wyroków wydanych przez Izbę uznaną za instytucję nielegalną.
Te trzy zobowiązania, które zostały przekute w kamienie milowe, muszą być wypełnione, zanim jakiekolwiek wypłaty zostaną dokonane. Pierwsza wypłata będzie możliwa w momencie, kiedy nowe prawo zostanie wdrożone i będzie się odnosić do wszystkich tych wymagań - mówiła w zeszłą środę von der Leyen
Według frakcji liberalnej w Parlamencie Europejskim, zmiany uzgodnione na linii Komisja Europejska-Warszawa są czysto kosmetyczne, a Ursula von der Leyen "odmawia poważnego stosowania zasad mechanizmu warunkowości" - tłumaczy były premier Belgii Guy Verhofstad.
To właśnie Verhofstad wraz z kilkoma europosłami z partii Odnowić Europę przygotowało wniosek o wotum nieufności dla szefowej Komisji Europejskiej. Jest duża szansa, że głosowanie nad wotum się odbędzie. Wniosek musi uzyskać poparcie przynajmniej jednej dziesiątej posłów, czyli 70 parlamentarzystów. Sama partia Odnowić Europę ma 103 eurodeputowanych.
Morawiecki podawał nieprawdziwe dane
W maju polski premier tłumaczył Ursuli von der Leyen, że ponad 90 procent spraw rozpatrywanych przez Izbę Dyscyplinarną dotyczy pospolitych przestępstw rzekomo popełnianych przez sędziów w naszym kraju.
Mateusz Morawiecki mówił, że postępowania toczą się głównie w kwestiach "gwałtów, jazdy po pijanemu i kradzieży".
Portal Oko.press postanowił zweryfikować te informacje i zwrócił się do Sądu Najwyższego o udostępnienie danych dotyczących postępowań wobec sędziów. W 25 przypadkach, gdy sąd zdecydował o uchyleniu immunitetu sędziego, na którym ciążyło oskarżenie figuruje jedna sprawa o gwałt, osiem spraw prowadzenia w stanie nietrzeźwości i ani jednej sprawy dotyczącej kradzieży. Daje to dokładnie 36 procent wszystkich postępowań prowadzonych przez Izbę Dyscyplinarną, a nie "ponad 90", jak twierdził premier.