Nie żyje Roman Kostrzewski, legenda metalu i najbardziej znany polski satanista
Do zobaczenia w Piekle
Roman Kostrzewski zmarł na pięć dni przed swoimi 62. urodzinami. O jego śmierci poinformowali w czwartek wieczorem członkowie zespołu Kat & Roman Kostrzewski, który powstał po rozpadzie pierwotnego składu kultowej grupy Kat.
I stało się to, czego przez długi czas nie chcieliśmy dopuścić do świadomości, liczyliśmy, że sprawy potoczą się inaczej, a zamiast tej informacji przeczytacie informację o zbliżających się koncertach albo premierze płyty. Niestety… Z wielkim smutkiem i pogruchotanymi sercami informujemy, że dziś odszedł od nas Romek. Zasnął spokojnie, otoczony dobrą opieką i bliskimi. Już go nie boli. Do zobaczenia w Piekle Przyjacielu! - czytamy we wpisie na Facebooku grupy Kat & Roman Kostrzewski.
Ojciec polskiego satanizmu
Roman Kostrzewski słynął ze swoich kontrowersyjnych i filozoficznych tekstów. Urodzony w Piekarach Śląskich i wychowany w domu dziecka stał się ikoną i "ojcem chrzestnym" wszelkich polskich grup okultystycznych i satanistycznych.
Wokalista Kata w swej twórczości nieustannie wracał do otwartego konfliktu z Bogiem. Angażował się w liczne antychrześcijańskie oraz satanistyczne projekty artystyczne.
Jednocześnie Kostrzewski pozostawał osobą niezwykle ciepłą i serdeczną.
Daleki był od charakterystycznej dla wielu satanistów nihilistycznej postawy. Jego bliscy i znajomi często powtarzali, że jest jedną z najzabawniejszych osób, jakie znają.
Nowotwór
Kostrzewski od kilku lat walczył z nowotworem. Pierwsze informacje o złym stanie jego zdrowia pojawiły się w 2019 roku. To wtedy Kat musiał odwołać część swoich koncertów z powodu pogarszającego się stanu zdrowia swojego wokalisty.
Kostrzewski przechodził bolesną terapię. Leki nie były jednak w stanie mu pomóc.
Nie szykuję się do jakiegokolwiek życia po śmierci. Gdyby takie istniało, przenikałoby się z naszym obecnym życiem - ale się nie przenika. Nie karmię więc swojej wyobraźni tym, co wymyślone. Nie podlegam stresowi wynikającemu ze świadomości śmierci. Szanuję życie takie, jakie jest. Starałem się, żeby moje życie było wspaniałe, i nie mam zamiaru go kończyć, aczkolwiek mam świadomość tego, że moje pragnienia i starania mogą być niewystarczające - mówił na łamach Gazety Wyborczej w zeszłym roku mocno już chorujący Kostrzewski.