Omikron może połączyć się z Deltą
Pojawienie się mutacji Omikron, którą wykryto w południowej Afryce, a która już dotarła do ponad 20 krajów, wywróciło do góry nogami dotychczasową strategię walki z pandemią. Niestety, naukowcy nie mają dobrych wiadomości. Istnieje bowiem uzasadnione ryzyko, że uważany za bardzo agresywny wariant Omikron połączy się szybko z dominującym obecnie na świecie wariantem Delta koronawirusa. Doprowadzi to do eksplozji nowych zakażeń o możliwie ciężkim przebiegu.
Wygląda na to, że Omikron jest na tyle agresywny, że konieczne będzie wprowadzenie lockdownu, jak w ubiegłym roku, a być może nawet to będzie za mało. Nie widzę innej możliwości, żeby nie doprowadzić do zupełnej katastrofy w Polsce. Można powiedzieć jak w "Grze o Tron": "The winter is coming". Perspektywa jest fatalna, nie mam w tym momencie lepszych wiadomości - alarmuje analityk prof. Tyll Kruger z Politechniki Wrocławskiej, który jest szefem grupy MOCOS tworzącej modele rozwoju pandemii.
Polska puściła pandemię na żywioł
Zdaniem analityka z Politechniki Wrocławskiej, Polska jest jednym z nielicznych krajów w Europie, które pozwoliły na to, by "epidemia poszła swoją naturalną drogą". W drugiej połowie grudnia spodziewa się on nawet 30 tys. zajętych łóżek covidowych w szpitalach. Warto pamiętać, że to właśnie ten czynnik, a nie tylko liczba nowych infekcji, jest kluczowy przy sięganiu po nowe restrykcje i obostrzenia.
Sytuację dodatkowo pogarsza wariant Omikron, o którym wciąż nie wiadomo, jak bardzo jest agresywny.
Mamy nowy wielki problem, którym jest wariant Omikron. Gdyby nie było Omikronu, byłoby ciężko, ale jakoś byśmy przetrwali tę falę. Natomiast w przypadku Omikronu ta strategia, którą obecnie przyjęła Polska jest absolutnie fatalna - mówi prof. Kruger.
W styczniu kolejny lockdown?
Napływające wstępne dane o zjadliwości Omikronu wskazują na to, że jest on o wiele bardziej agresywny niż wariant Delta i ma dużą skuteczność w przełamywaniu nabytej już odporności. Według wstępnych badań wykonanych w RPA, ochrona przed nową infekcją nabyta dzięki poprzednim zakażeniom spada do raptem 1/3 w porównaniu z infekcją Delta. Jak zauważą prof. Kruger, "jeśli 60 proc. poprzednio zakażonych byłoby odpornych na infekcję Deltą, to teraz tylko 20 proc. ma jeszcze odporność. To znaczy, że możemy mieć do czynienia z bardzo agresywną dynamiką rozwoju zakażeń na początku przyszłego roku".
Część wirusologów i epidemiologów uważa, że Omikron dotarł już do Polski, choć wciąż nie potwierdzono oficjalnie wykrycia tej mutacji. Jeżeli informacje o zjadliwości tego wariantu koronawirusa się potwierdzą, prawdopodobnie za półtora miesiąca będziemy mieli w Polsce gigantyczny przyrost infekcji, co niechybnie doprowadzi do kolejnego lockdownu.
W przypadku Omikronu liczby zakażeń przyrastają tak szybko, że za miesiąc będziemy już z pewnością mieli dużo zakażeń. Jeżeli potwierdzą się doniesienia dotyczące jego zakaźności, to na prawdę trzeba będzie ogłosić alert i wprowadzić wszelkie możliwe ograniczenia, łącznie z lockdownem, żeby się chronić przed nowym wariantem. To pogłębi kryzys, który już mamy z wysoką liczbą zakażeń i hospitalizacji wywołanych Deltą. Jesteśmy na jednym z ostatnich miejsc w Europie, jeśli chodzi o radzenie sobie z czwartą falą, może tylko Bułgaria wypada gorzej - wyjaśnia prof. Kruger.
Lekarze zwracają także uwagę na to, że sytuacji wcale nie poprawia ogłoszony przez Adama Niedzielskiego "alertowy pakiet obostrzeń". Zdaniem ekspertów wiele z nich jest kompletnie ignorowanych i nikt nie egzekwuje ich nieprzestrzegania.
Codzienny raport covidowy Ministerstwa Zdrowia można znaleźć tutaj.