Kadr z filmu "Sing 2"
YT/TYLKOHITY

"Sing 2" - pokochałem go... [RECENZJA]

Pierwsza część spotkała się z bardzo przyzwoitym odbiorem, ponieważ była ciepłą, wartościową i bardzo zabawną opowieścią. Po sześciu latach - w końcu - doczekaliśmy się filmu "Sing 2". Czy dorównuje poprzedniczce? A może, jak to było w przypadku wielu sequelów, nieszczególnie warto iść do kina?
Reklama

Ekipa, którą uwielbiamy

Każdy, kto obejrzał pierwszego "Singa", z pewnością pamięta barwną grupę bohaterów. Na deskach upadającego teatru poznaliśmy dwie pocieszne świnie, goryla, jeżycę czy słonicę, a cała menażeria zarządzania była przez koalę w trakcie czegoś w rodzaju kryzysu wieku średniego. I choć brzmi to trochę tak, jakbym nabijał się z "obsady", to absolutnie nie mam tego na myśli.

Cała ekipa doskonale się bowiem uzupełniania. Między bohaterami czuć było autentyczną chemię, a ich relacje zostały przedstawione zaskakująco dobrze nawet jak na schematyczną animację dla raczej młodszych odbiorców. Nie ma opcji, by nie kibicować tej zróżnicowanej, aczkolwiek niezwykle zgranej grupie w stworzeniu przedstawienia, dzięki któremu podupadający teatr zacznie znów przynosić zyski.

Reklama

W "Sing 2" poznajemy naszych ulubieńców w nieco dziwnym momencie - wyprzedają pełne sale swojego ukochanego teatru, wystawiając ekscentryczną, muzyczną wariację "Alicji w krainie czarów". Jak się jednak okazuje, zarządzający wszystkim koala (pan Moon) ma ogromne ambicje, które znacząco wykraczają poza niewielkie miasto. Chce podbić największe sceny w kraju!

Ambicje koali

Początek jest trochę niezrozumiały jeśli chodzi o motywacje bohaterów, którzy mają przecież wszystko, ale z jakiegoś powodu chcą jeszcze więcej i oddadzą wszystko, aby udowodnić niemiłej krytyczce teatralnej, że nie ma racji i że są genialni. Ten mały zgrzyt można jednak wybaczyć - w końcu trzeba sprawić, by nasze pocieszne, utalentowane zwierzaki przeżywały wspaniałe przygody.

Reklama

A tych w "Singu 2" absolutnie nie zabraknie. Produkcja jest bardzo dynamiczna i choć trwa niespełna dwie godziny, to nawet najbardziej niecierpliwi młodzi odbiorcy nie będą czuć się znużeni. Ba - jest to film, który może spodobać się również dorosłym widzom. Niezwykle wciąga i sprawia, że nasi ulubieńcy z pierwszej części są naszymi ulubieńcami jeszcze bardziej.

Trzeba również zwrócić uwagę na to, że "Sing 2" to przezabawne dzieło - choć czułem się trochę dziwnie, śmiejąc się najgłośniej na sali kinowej pełnej dzieci.

Reklama

Żarty nie są wymuszone, a większość śmiechów wywoływały absurdalne sytuacje, w które wplątały się poszczególne postaci - nie ma tu pisanych na siłę dialogów, które mogą żenować i frustrować.

Kadr z filmu Sing 2
YT/TYLKOHITY

Film dla każdego

Niezmiernie denerwuje mnie ocenianie dobrych filmów animowanych, bo zawsze muszę wspomnieć, że jest to film dla każdego. Ale w przypadku "Singa 2" to prawda! Bawiłem się świetnie, a kto wie, czy nie lepiej od dzieciaków, które wraz ze mną odwiedziły Kino Muza w Poznaniu (pozdrawiam).

Reklama

"Sing 2" to doskonale wyważona i świetnie napisana opowieść, która charakteryzuje się przede wszystkim ogromną mądrością płynącą z ekranu - nasze pociechy mogą dowiedzieć się nieco więcej na temat dążenia do swoich pragnień i stawania naprzeciw wszelkim świniom rzucanym pod nogi. Dorośli mogą z kolei docenić wspaniałe poczucie humoru oraz kilka naprawdę wzruszających scen. Nie wiem, czy sequel jest lepszy od pierwszej części, bo brakuje tu pewnej świeżości, a i można się przyczepić do powielania znanym nam już w opór schematów... ale kto by się tym przejmował?

Reklama
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Google news icon
Obserwuj nas na
Google news icon
Udostępnij artykuł
Link
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama