Jakub Kaminski/East News

Centrum prasowe przy granicy. Dziennikarze pełni wątpliwości

Rząd uruchomił centrum dla dziennikarzy, którzy chcą relacjonować sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Obecni na miejscu reporterzy mówią, że właściwie nic się nie zmieniło i nadal nie mogą w pełni wykonywać swojej pracy.

Razem z wprowadzeniem zakazu przebywania w pasie przygranicznym, rząd zapowiedział utworzenie placówki przeznaczonej dla mediów. Od tej pory, utrudniony dotychczas dostęp do wydarzeń związanych z kryzysem migracyjnym miał być dla przedstawicieli prasy łatwiejszy.

Rzecznik rządu Piotr Müller na piątkowej konferencji zapowiedział, że główne wyzwania, przed jakimi staje dzisiaj rząd i media, to walka z dezinformacją i rzetelne informowanie o sytuacji na granicy:

Dzisiaj pierwsze ekipy medialne będą miały dostęp do pasa przygranicznego - w związku z tym nasze dzisiejsze spotkanie oraz cały ciąg działań komunikacyjnych, które chcemy podejmować. Chcemy wyjaśniać tę sytuację, która ma miejsce w Europie Środkowo-Wschodniej, ona ma dużo szerszy kontekst - mówił rzecznik
Jakub Kaminski/East News

Można się ogrzać i podładować telefon

Problem polega na tym, że "rzetelne informowanie" oraz "wyjaśnianie sytuacji" jest wciąż bardzo utrudnione. Centrum powstało po to by można było się ogrzać, zjeść coś ciepłego czy podładować sprzęt. Obecni na miejscu reporterzy TVN24 donoszą, że powstanie placówki nie zmieniło nic jeśli chodzi o ułatwienie dziennikarzom dostępu do wydarzeń na granicy.

Z naszego punktu widzenia właściwie nic się nie zmieniło. Nie możemy przejechać bliżej granicy, nie możemy sprawdzić na własne oczy i przy pomocy kamer zarejestrować, co tam się dzieje. Musimy bazować na przekazach funkcjonariuszy i rządu. - tłumaczy Marta Abramczyk z TVN24

Dziennikarze, którym udzielono akredytacji i którzy chcą wyruszyć w jakieś konkretne miejsce muszą pytać o zgodę pograniczników. Jeśli ci wyrażą nawet zgodę na odwiedzenie wskazanego rejonu, całość dziennikarskiej pracy odbywać się będzie pod nadzorem bez jakiejkolwiek możliwości samodzielnego zbierania materiałów. Marta Abramczyk dodała, że redakcja TVN24 nie otrzymała do tej pory odpowiedzi, kiedy mogłaby przyjechać do strefy objętej zakazem.

Autor:
redaktor depesza.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Obserwuj nas na
Udostępnij artykuł
Facebook
Twitter
Następny artykuł