Do czego zdolny jest Kukiz i czy jest zdolny do czegokolwiek?
Lata temu pojawił się byt nazwany sejmową komisją śledczą do sprawy afery Lwa Rywina. Posłowie zasiadający w komisji urządzili prawdziwy spektakl przesłuchując świadków i starając się dociec szczegółów jednej z najgłośniejszych afer korupcyjnych w historii III Rzeczypospolitej. Kilku członków komisji wypłynęło dzięki niej na szerokie wody polityki. Zbigniew Ziobro dał się poznać, jako nieugięty śledczy, Jan Maria Rokita błyszczał erudycją, ironią i sarkazmem, co nieomal doprowadziło go do stanowiska premiera.
Kukiz musi mieć w pamięci te dni, gdy pół Polski zasiadało przed telewizorami żeby oglądać na żywo transmisje z kolejnych przesłuchań. Ogłosił dziś bowiem, że o ile wcześniej uzgadniał z opozycją, że będzie głosował za powstaniem komisji śledczej do sprawy Pegasusa, o tyle teraz zrobi to pod jednym warunkiem. Kukiz chce być jej przewodniczącym.
Wniosek złożę dopiero wówczas, kiedy zbierzemy podpisy, a na konferencji prasowej opozycja ogłosi moją kandydaturę na przewodniczącego tej komisji. Chcę, żeby ta komisja była bezstronna. Ani Platforma, ani PiS nie mogą mieć w tej komisji przewagi. Jedynym gwarantem bezstronności tej komisji jestem ja. Ja chcę wyjaśnić problem, a nie babrać się w ich politycznych interesikach - stwierdził Paweł Kukiz
Czemu nie mówił od razu? Bo powiedział coś innego
Gdy w zeszłym tygodniu Kukiz dogadywał się z opozycją nie było mowy, o tym kto ma zostać przewodniczącym komisji. Paweł Kukiz był wówczas nader skromny w swoich planach na najbliższą przyszłość:
Jeśli taką propozycję otrzymałbym od tych opcji politycznych, to tak. Natomiast nie będę o to walczył z całą pewnością. Chciałbym przede wszystkim uniknąć ewentualnych zarzutów, że walczę o komisję, żeby zostać przewodniczącym - mówił w czwartek dla Polsat News
Co się więc stało od czwartku, że poseł ze skromnego "nie, nie, ale jak mnie poproszą to oczywiście" przeszedł płynnie do "albo ja albo wała z komisji"? Czy to rozmyślna gra polityczna, którą Kukiz prowadził od zeszłego tygodnia, by przyklepać dla opozycji komisję, a w ostatniej chwili, stawiając wszystkich pod ścianą zażądać fotela przewodniczącego? Czy może, Kukiz tak bardzo nie wie, co się wokół niego dzieje, że nie ma dla niego znaczenia, czy w poniedziałek mówi jedno a we wtorek coś zupełnie przeciwnego? I pytanie podstawowe: czy ktoś taki powinien być przewodniczącym czegokolwiek?