Kłopoty Banasia. Wojna w NIK
Według PAP, Banaś ma być oskarżany o złamanie prawa w aż pięciu przypadkach. Zawiadomienie złożone w prokuraturze dotyczy między innymi przekroczenia uprawnień, niedopełnienia obowiązków i ujawnienia tajemnicy prawnie chronionej.
Walka między ludźmi na najwyższych stanowiskach w NIK trwa już od jakiegoś czasu. Dziuba uchodzi za wiernego żołnierza Prawa i Sprawiedliwości a Marian Banaś poszedł z partią Jarosława Kaczyńskiego na regularną wojnę od czasu afery z kamienicą w Krakowie. Kiedy prokuratura postanowiła zarzucić sieci na rodzinę Banasia, prezes NIK wpadł w furię, która trwa do dziś dzień. Banaś postawił sobie za cel skontrolowanie każdego obszaru, w którym PiS ma cokolwiek do powiedzenia. Szef NIK chętnie dzieli się owocami kontroli z mediami i robi wszystko, by umacniać jak najbardziej negatywny obraz funkcjonowania rządu.
Szeryf i jego krnąbrny zastępca
Najnowsza historia władz w Najwyższej Izbie Kontroli nadaje się na scenariusz zupełnie niezłego dramatu psychologicznego. Tadeusza Dziubę, który nie dostał się do Sejmu, partia umieściła (w ramach nagrody pocieszenia) w NIK. Jak się szybko okazało, nie miał pomagać Banasiowi, ale stanowić dla niego przeciwwagę i być, kimś w rodzaju "obserwatora". Marian Banaś do najgłupszych nie należy, więc szybko zorientował się w sytuacji. Od tego czasu trwają wzajemne próby pozbycia się siebie przez szefa i jego zastępcę.
24 stycznia, czyli dzień przed wpłynięciem do prokuratury zawiadomienia na Banasia, prezes NIK chciał odwołać Dziubę. Sejmowa Komisja ds. Kontroli Państwowej negatywnie zaopiniowała jednak jego wniosek.
Odkąd Banaś stał się ulubionym sprzymierzeńcem opozycji, jasne stało się, że PiS będzie chciał go wyeliminować za wszelką cenę. Posiedzenie komisji regulaminowej, która głosowała za uchyleniem immunitetu przebiegało w dość dziwnych okolicznościach. Do głosu nie dopuszczono pełnomocnika prezesa NIK i polityków opozycji. Obrady były chaotyczne a w końcu zadecydowano, że dalsza część posiedzenia będzie niejawna. Wówczas Straż Marszałkowska uniemożliwiła opozycji wejście na salę.