Przez Węgry do Polski. Jak CBA odkryła Pegasusa
Obecny rząd miesza się w zeznaniach w sprawie izraelskiej technologii wykorzystywanej do inwigilowania polskiej opozycji. Najpierw przedstawiciele administracji Morawieckiego tłumaczyli, że pierwsze słyszą o jakimkolwiek Pegasusie. Sam premier, nazywał doniesienia mediów "spiralą fake newsów". Tymczasem na jaw wychodzą kolejne, szokujące fakty dotyczące sprawy.
Według NIK, Ministerstwo Sprawiedliwości przesunęło środki z Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym do CBA. Pieniądze zabrane ofiarom przestępstw miały posłużyć właśnie do zakupu systemu Pegasus. Opozycja domaga się powołania komisji śledczej w sprawie zakupu i wykorzystania technologii szpiegowskiej.
To bezprawie w czystej postaci. Zabrano środki ofiarom przestępstw, by mieć narzędzie do inwigilacji przeciwników władzy. Czy resort finansów działa na polityczne zlecenie, by chronić ministrów Ziobro i Kamińskiego? Nie zostawię tej sprawy, bo sama odmowa wszczęcia postępowania może być niedopełnieniem obowiązków przez Ministerstwo Finansów. Będę żądał uzasadnienia tej decyzji i nie wykluczam zawiadomienia do prokuratury - mówi "Wyborczej" poseł Szczerba z PO
Polak, Węgier dwa bratanki i do szabli i do Pegasusa
Gościem spotkania Grupy Wyszehradzkiej w 2017 roku w Budapeszcie był szef izraelskiego rządu Benjamin Netanjahu. Jak przekonywali wówczas eksperci od polityki międzynarodowej, format grupy V4 służył Orbanowi do zacieśniania współpracy z Izraelem. Również ówczesny rzecznik premier Beaty Szydło przyznawał, że spotkanie w Budapeszcie ma mieć kluczowe znaczenie w kontekście poszukiwania rozwiązań zapewniających "bezpieczeństwo obywateli".
Po zakończeniu oficjalnej części obrad Grupy, doszło do spotkania Szydło z Netanjahu. Jak ujawniło TVN 24, dwa miesiące później CBA kupiło Pegasusa. W 2018 r. kanadyjscy eksperci z Citizen Lab wykryli ślady użycia izraelskiego systemu na terenie Polski. Jego operator, podpisany jako "ORZELBIALY", miał prowadzić działania od listopada 2017 roku. Pegasus na Węgrzech, był wykorzystywany wcześniej przez Viktora Orbana do inwigilowania dziennikarzy.