Bitwa na meczu pucharowym w Gdańsku. Kibice Lechii pobili się między sobą
Bitwa przed stadionem i na trybunach
Awantura miała zacząć się już przed meczem. Do klubu T29 znajdującym się przy stadionie wtargnęli kibice Lechii, którym nie spodobał się fakt, że lokal został przejęty przez nowego właściciela - z Lubina. Według początkowych relacji doszło najpierw do starć z ochroną klubu, które ochroniarze przegrali z kretesem i zostali zmuszeni do wycofania się na trybuny lub wmieszania w tłum. "Sympatykom" Lechii udało się przejąć lokal, zamienić go w ruinę i wykorzystać elementy zniszczonego sprzętu (krzeseł, stolików itp.) jako broń obuchową.
Problem w tym, że właściciel T29 twierdzi, że nie ma nic wspólnego z Lubinem. Mówi o sobie jako o gdańskim przedsiębiorcy, który na dodatek nigdy nie zatrudniał ochroniarzy w swoim klubie.
Z kim więc bili się kibice? Czyżby brać kibicowska Lechii Gdańsk była podzielona i postanowiła rozstrzygnąć spory raz na zawsze na ubitym polu i w zamkniętej przestrzeni stadionowego pubu?
Wiadomo jednak, że niezależnie od rezultatu starć przed stadionem, spory nie zostały rozstrzygnięte. Później bowiem walki przeniosły się już na trybuny.
Mecz przerwano, a piłkarzy zaproszono na odpoczynek. Spotkanie udało się wznowić choć stało się jasne, że walkower dla przyglądających się ze zdumieniem całemu zajściu Macedończyków - wisi w powietrzu.
Po wszystkim komunikat wydała Lechia Gdańsk:
Dziś zamiast przeżywać wspólnie z kibicami Lechii piłkarskie święto, garstka chuliganów przerwała mecz. Jednoznacznie potępiamy ich zachowanie na trybunach. Służby natychmiast podjęły działania, zabezpieczają monitoring i identyfikują sprawców
Pierwsze zatrzymania i komentarze
Gdańska policja informuje, że rozpoczęła identyfikowanie sprawców zamieszek i dokonuje pierwszych zatrzymań. Na razie aresztowano czterech mężczyzn pod zarzutem udziału w bójce i zniszczenia mienia. Policjanci zapowiadają, że to nie koniec i zatrzymań będzie więcej. Równocześnie funkcjonariusze próbują ustalić faktyczny przebieg zdarzeń.
W tym momencie, wszystko wskazuje jednak na to, że pobiły się dwie grupy kibiców Lechii Gdańsk.
Komentatorzy załamują ręce. Dość dawno nie było na trybunach w Polsce incydentów o takiej skali i to jeszcze w rozgrywkach międzynarodowych. Krzysztof Stanowski podejrzewa, że burdy mogły mieć związek z szykowanymi zmianami właścicielskimi w klubie, a kibice obijając się pałami postanowili w ten sposób zademonstrować swoje niezadowolenie.