Kadr z filmu "Wszystko poszło dobrze"
YT/AuroraFilmsPL

Czy wszystko poszło dobrze z "Wszystko poszło dobrze"? [RECENZJA]

Francois Ozon przyzwyczaił nas do kameralnego i raczej subtelnego, ale niezwykle emocjonującego kina - każdy, kto widział "Podwójnego kochanka", doskonale wie, o czym mowa. Tym razem postanowił wziąć się za tematykę eutanazji, tworząc swoisty traktat o śmierci i relacjach rodzinnych w obliczu tejże. Jak mu się to udało?
Reklama

Eutanazja na ekranie

Fabuła "Wszystko poszło dobrze" jest bardzo prosta, ale cechuje ją ogromny potencjał na film przepełniony emocjami i zmuszający nie tylko do "taniego" płaczu, ale i refleksji. 85-letni mężczyzna doznaje udaru, przez który jest sparaliżowany i wszystko wskazuje na to, że resztę życia spędzi szlajając się pomiędzy szpitalami a klinikami bez większych nadziei na wyzdrowienie. Aby zażegnać ból codziennego istnienia, zrozpaczony i sfrustrowany prosi swoje córki o pomoc w "zakończeniu tego".

Reklama

W tym momencie rozpoczyna się karuzela emocji, a Ozon stawia nas przed nie lada potężnym dylematem moralnym - czy wsparcie w tym ekscentrycznym "projekcie" jest odpowiednie? Czy może lepiej zostawić wyraźnie podupadłego na zdrowiu ojca na pastwę czasu i dać mu umrzeć śmiercią naturalną? Pytań jest wiele, odpowiedzi nieco mniej. Trzeba jednak przyznać Ozonowi, że porusza tę trudną (ale i niekwestionowanie ważną) tematykę w bardzo dojrzały sposób.

Widz w żadnej sekundzie seansu nie doświadczy patosu, na który - mniej lub bardziej świadomie - z pewnością zdecydowałoby się wielu mniej wprawionych reżyserów.

Reklama

Ba - Ozon wydaje się celowo unikać WIELKICH I WAŻNYCH SŁÓW, sprowadzając całą sytuację do tragedii kilku osób. Dzięki temu nie czujemy, że świat wykreowany przez Francuza jest czarno-biały. Odcienie szarości pojawiają się na każdym kroku, a widz jest coraz bardziej rozkojarzony i stoi w emocjonalnym rozkroku.

Poprawne kino

W trakcie seansu "Wszystko poszło dobrze" nie doświadczymy również taniego i bezpośredniego grania na emocjach. Owszem, jest to bez wątpienia niezwykle wzruszająca produkcja, która wyciśnie łzy z największego cynika, ale robi to w sposób bardzo elokwentny i naturalny. No, ale do tego nas Ozon zdążył już przyzwyczaić, więc zdziwiłbym się, gdyby było inaczej.

Reklama

Czy zatem wszystko poszło dobrze z "Wszystko poszło dobrze"? Cóż... nie jestem w stanie jasno odpowiedzieć na to pytanie. Choć mogę pisać peany na temat dorosłego i bardzo świadomego podejścia Ozona do problemów natury moralnej, to nie mogę się zgodzić, że mamy do czynienia z wybitnym dziełem, które na stałe zagości w kanonie klasyki kina filozoficznego. Fabuła jest nieco zbyt prosta, a kilka krótkich retrospekcji z dzieciństwa bohaterek pozostawia ogromny niedosyt. Choć rozumiem, że Ozon nie chce podawać wszystkiego na tacy, to portret młodego ojca dwóch córek jest w moim odczuciu zbyt neurotyczny i mało przemyślany - w efekcie jeśli chodzi o jego postać, dostajemy raczej niekonsekwentną papkę niż wyraźny obraz złego ojca.

kadr z filmu "Wszystko poszło dobrze"
YT/AuroraFilmsPL

"Wszystko poszło dobrze" to doskonale zagrany i bardzo dobrze zrealizowany dramat obyczajowy, który porusza ważne kwestie w świetnie wyważony sposób. Jednocześnie pozostawia ogromny niedosyt i nie wyróżnia się przesadnie na tle kina gatunkowego. Według mnie mamy tu do czynienia z jedną z najbardziej poprawnych i bezpiecznych wersji Ozona, który wykonał kawał dobrej roboty... jednak nieco za bardzo rzemieślniczej. Brakuje tu polotu, do którego reżyser nas przyzwyczaił i którym nas uwiódł.

Reklama
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Google news icon
Obserwuj nas na
Google news icon
Udostępnij artykuł
Link
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama