Minister zagłosował ws. ustawy covidowej w czasie wywiadu w TVP
Ustawa covidowa
PiS (lub przynajmniej ta część jego posłów, która wierzy w istnienie pandemii, koronawirusa i skuteczność szczepionek) już trzeci raz poległ na próbie przeforsowania tzw. ustawy covidowej. Tym razem głosowano chyba nad najbardziej kontrowersyjną jej wersją, nazwaną lex Kaczyński. Projekt przepadł, ale głosowanie poprzedziły niezwykle burzliwe obrady Sejmu, a wcześniej także sejmowej komisji zdrowia, która również odrzuciła propozycję nowych przepisów.
Największe emocje budziły w projekcie zapisy mówiące o możliwości ubiegania się o odszkodowania w razie zakażenia COVID-19 w pracy. Zdaniem opozycji, przepisy były tak sformułowane, by w rzeczywistości promować donosicielstwo na osoby, które mogły się nie zaszczepić lub przyjść do pracy z objawami koronawirusa.Minister głosował ze studia
Dość nietypowo wyglądało głosowanie nad lex Kaczyński ministra sportu, Kamila Bortniczuka.
Gdy w Sejmie ogłoszono przerwę, polityk pojechał do TVP, gdzie udzielał następnie wywiadu w programie "Gość Wydarzeń". W trakcie rozmowy z Danutą Holecką szef resortu sportu mówił m.in. o olimpiadzie w Pekinie. Cały czas zerkał jednak na leżący przed nim tablet. Dlaczego? By oddać głos w Sejmie.
Pandemia sprawiła, że także bloki głosowań odbywają się w trybie hybrydowym, a to znaczy, że posłowie mogą głosować zdalnie. Dokładnie tak uczynił Kamil Bortniczuk, który w pewnym momencie wywiadu w TVP sięgnął do tabletu i przejechał po nim palcem kilka razy.
Nie uszło to uwadze widzów i dziennikarzy. Sam minister zresztą potwierdził, że oddał w ten sposób głos.
Tak. Skoro są takie możliwości, to dlaczego miałbym ich nie wykorzystać? - napisał w odpowiedzi na zapytanie dziennikarzy Wprost.
Później dodał jeszcze na Twitterze, że mógł to zrobić, bo "ma podzielność uwagi".