cezary kulesza
ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

PZPN oddał precyzyjny strzał w swoje kolano

Cezary Kulesza jest prezesem PZPN od niedawna, a być może już zdefiniował swoje rządy. Wybór Czesława Michniewicza na nowego selekcjonera kadry narodowej, to decyzja tyleż odważna co niezwykle naiwna.
Reklama

Chyba nawet Paulo Sousa swoim "widzimy się w Katarze" - zaraz po tym, gdy podziękował za współpracę z reprezentacją Polski - nie wywołał takiego zamieszania medialnego, jak Czesław Michniewicz. Trudno o bardziej wymagający próg wejścia niż to, czego świadkiem byli wszyscy, którzy oglądali pierwszą konferencję Kuleszy z nowym trenerem.

W powietrzu sali konferencyjnej PZPN unosił się podejrzany zapaszek i nie był to wynik ekscytacji wywołanej głośnym nazwiskiem, ale nieprzyjemny smród ciągnący się za Czesławem Michniewiczem od wielu lat.

Pana wypowiedź nadaje się do prokuratury, ale nie z tej strony co pan myśli. To pan teraz powinien być oskarżony za to, co pan mi zarzuca. To, co pan insynuuje, jest totalną bzdurą
Reklama

W ten sposób Michniewicz wyszedł z siebie, gdy Szymon Jadczak zapytał go o dwa mecze drużyn które trenował, a które to spotkania miały być ewidentnie ustawione przez głównego machera polskiego światka piłkarskiego, czyli Ryszarda Forbricha znanego szerzej jako "Fryzjer".

Na przykład przed meczem ze Świtem odbył pan osiem rozmów z Fryzjerem. Z akt wynikało, że pan wiedział, że mecz ten został sprzedany

Dziennikarz dopytywał ze stoickim spokojem. I oczywiście może być tak, jak twierdzi Czesław Michniewicz. Z Fryzjerem rozmawiał o żonie, dzieciach, samochodach i pogodzie, a że są to tematy trudne do wyczerpania, stąd aż 711 słynnych połączeń telefonicznych. Nie zmienia to faktu, że w oczach opinii publicznej, póki nie zostaną przedstawione niezbite dowody niewinności nowego selekcjonera - zawsze będzie on podejrzanym.

Reklama

Problem ze sponsorami

Nie do końca wyjaśniona przeszłość Michniewicza, może przełożyć się na wyniki finansowe PZPN. Nie jest tajemnicą, że o ile wszyscy poprzedni selekcjonerzy reklamowali co się da - od piwa po parówki - o tyle od obecnego trenera kadry sponsorzy będą trzymać się z daleka. Eksperci od marketingu podkreślają, że o ile kadra stanowi wartość nie do przecenienia i umowy sponsorskie nie są zagrożone, o tyle ta sytuacja nie musi trwać wiecznie.

Sytuacja może ulec zmianie, jeśli sponsorzy zaczną być pytani o tę sprawę. Przez media czy kibiców. Jeśli będą w kółko pytani, czy nie jest im wstyd, to w końcu będą musieli zająć jakieś stanowisko, a to może okazać się kolejnym paliwem do tej sprawy - mówił dla sport.tvp.pl Grzegorz Kita ekspert ds. marketingu sportowego
Czesław Michniewicz w czasie 2. kolejki LE Legia Warszawa - Leicester City FC
ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Problem sportowy

Pod względem sportowym, sprawa wydaje się dziecinnie prosta. Jeśli Michniewiczowi się powiedzie i przejdzie Rosję, potem kolejną drużynę, a następnie nie skompromituje się na mundialu, wówczas ludzie powiedzą, że i tak nie miał żadnego wpływu na reprezentację. Michniewicz opowiada właśnie w mediach, że chce żeby Polska grała jak Liverpool Kloppa pomieszany z Barceloną Guardioli, Chelsea Antonio Conte i drużynami Marcelo Bielsy.

Reklama

Oczywiście, każdy tego chce, ale nikt o zdrowych zmysłach nie wierzy, że to możliwe do wykonania, zwłaszcza w tak krótkim czasie dzielącym kadrę od najbliższego meczu o stawkę.

Jeśli natomiast z kretesem przegramy w Moskwie i będziemy mieć poważne turnieje z głowy na przynajmniej dwa lata, wtedy wszyscy powiedzą: gdyby Kulesza miał odrobinę rozumu, zatrudniłby kogoś, kto ma odpowiedni warsztat żeby prowadzić kadrę, no i nie jest podejrzewany o korupcję. Tak, czy inaczej, nic nie wskazuje na to, by PZPN miał wyjść zwycięsko z tej sytuacji.

Reklama
Autor - Jan Matoga
Autor:
|
redaktor depesza.fm
j.matoga@styl.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Google news icon
Obserwuj nas na
Google news icon
Udostępnij artykuł
Link
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama