Członek rady Medycznej: terror antyszczepionkowców w Polsce
Polityka ponad walką z pandemią
Rada Medyczna już od kilku miesięcy apelowała do rządu o wprowadzenie dodatkowych restrykcji i zmianę reżimu sanitarnego. Część pracującej w Radzie ekspertów wręcz wprost wyrażała irytację oporem premiera. Wszystko przez "aspekty polityczne" takiej decyzji. Jednak pojawienie się mutacji Omikron sprawiło, że choć niechętnie, władze ogłosiły od 15 grudnia zmiany w obostrzeniach. Istnieją jednak poważne obawy, czy nie pozostaną one jedynie wytycznymi na papierze.
Obawiam się, że wiele z zapowiedzianych kwestii to będą deklaracje bądź przepisy, które nie będą dostatecznie egzekwowane - przyznał dr Szułdrzyński w rozmowie z PAP.
On także przyznaje, że funkcjonowanie Rady w obecnej sytuacji ma się nijak do rzeczywistości, ze względu na polityczny aspekt decyzji o restrykcjach.
Rzadko ostatnio spotykamy się z rządem, bo też i nie za bardzo jest o czym rozmawiać. Rząd doskonale wie, co trzeba zrobić. Ma narzędzia, ale nie może ich - w związku z sytuacją polityczną - użyć. Cieszę się, że nie jestem w rządzie i nie mam takich uwarunkowań - mówi dr Szułdrzyński.
Antyszczepionkowy terror
To, co zdaniem dr Szułdrzyńskiego jest w tym momencie szczególnie niebezpieczne, to nie tylko radykalne postawy antyszczepionkowe, ale także zwykłe lekceważenie zaleceń wirusologów i ignorowanie sprawy maseczek. Antagoniści szczepień zaczynają dominować w niektórych przestrzeniach publicznych, przez co osoby starające się zachowywać obostrzenia sanitarne stają się wręcz napiętnowane.
Można nawet powiedzieć, że w niektórych miejscach występuje terror niezaszczepionych bez maseczek wobec osób zabezpieczonych (…) Osoby schorowane, z obciążeniami, są w obecnych realiach zmuszone do siedzenia w domu i niewyściubiania nosa poza drzwi, ponieważ z miejsc publicznych korzystają niezaszczepione osoby. W dodatku bez masek. Moim zdaniem, gdyby działania policji były stanowcze, to i przestrzeganie prostych zasad byłoby na znacznie lepszym poziomie - podkreślił.