Turów - kopalnia węgla, która stała się kością niezgody pomiędzy Polską, a Czechami
Jak działa kopalnia Turów?
Kopalnia węgla brunatnego Turów działa od 1904 roku. Wydobycie surowca odbywa się tam za pośrednictwem metody odkrywkowej. W 1962 roku wybudowano elektrownię cieplną, zasilaną węglem, która znajduje się w Turoszowie. Te dwie jednostki w połączeniu pozwalają zarabiać lokalnym samorządom. Ten region jest w dużej mierze uzależniony właśnie od ich funkcjonowania.
Łącznie kompleks, a także spółki zależne zatrudniają ok. 5 tys. osób. Kopalnia węgla brunatnego Turów jest jednak uciążliwa dla Czech oraz Niemiec, którym przynosi jedynie straty. Nasi sąsiedzi muszą płacić za negatywne oddziaływanie kopalni na wody podziemne. Z kolei elektrownia generuje zanieczyszczenia do powietrza.
Stąd walka o zamknięcie kopalni Turów. Dodatkowo PGE, czyli właściciel jednostki, chce ją jeszcze rozbudować. To sprawia, że kompleks zbliży się o około 200 m. do czeskiej granicy. Na to rząd naszych sąsiadów nie chce przystać.
Spór o kopalnię Turów
O kopalni Turów zrobiło się szczególnie głośno w 2021 roku. To właśnie wtedy rząd Czech złożył skargę przeciwko Polsce. Dotyczyła ona rozbudowany kompleksu. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej postanowił zastosować środki tymczasowe. To oznacza, że wydał nakaz wstrzymania wydobycia w kopalni Turów. Polska nie przystała na wyrok, a prace w placówce cały czas trwały.
Zgodnie z nakazem Trybunału Sprawiedliwości UE, polski rząd ma dostarczyć dowody, które mają potwierdzić, że wydobycie w kopalni Turów zostało wstrzymane. Tak się nie stało, ponadto nie zastosowano się do nakazu o środkach tymczasowych i ogłoszono, że prace wydobywcze nadal będą trwać, a politycy wznowią rozmowy ze stroną czeską, aby załagodzić sytuację i dojść do porozumienia.
Na tym sprawa się nie kończy, ponieważ nas Polską wisi widmo zapłaty kar nałożonych przez TSUE. Mają one wynosić 500 tys. euro dziennie za niezastosowanie się do zaleceń organu.
Sprzeciw Republiki Czeskiej
W sprawie kopalni Turów, Czechy walczą tak naprawdę od 2020 roku. To właśnie wtedy złożyły pierwszą skargę do Komisji Europejskiej w sprawie rozbudowy kompleksu. Pierwszym krokiem były mediacje, które nie przyniosły żadnych rezultatów. To spowodowało, że w lutym 2021 roku Republika Czeska musiała podjąć stanowcze kroki i złożyć skargę do TSUE.
Czechy nie chcą rozbudowy kopalni węgla brunatnego Turów. Trzeba podkreślić, że jest to tak naprawdę pierwsza taka sytuacja, w której kraj członkowski Unii Europejskiej, pozywa inny, a przyczyną sporu jest negatywne oddziaływanie środowiskowe.
Reakcja Unii Europejskiej
PGE dodatkowo ubiegała się o przedłużenie koncesji na wydobycie węgla brunatnego do 2044 roku. Dałoby to możliwość wydobycia niemal 300 mln ton surowca! Co ciekawe, wniosek został skierowany pod obrady rządu w czasie, gdy Czechy złożyły swój wniosek do TSUE. Już wtedy ważyły się losy wydobycia węgla brunatnego w Turowie, a obecna koncesja była ważna jeszcze przez pięć lat.
Rząd wydał koncesję dla odkrywki Turów do 2044 roku. Nic nie wskazuje na to, żeby Polska postąpiła zgodnie z nakazem Trybunału Sprawiedliwości UE. Jakie mogą być tego konsekwencje? Przede wszystkim będą to kary pieniężne, z których nasz kraj będzie musiał się wywiązać. Dodatkowo UE wstrzyma środki z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji dla regionu, jeżeli kopalnia Turów nie zostanie zamknięta zgodnie z celami Unii Europejskiej, a więc do 2030 roku.
Co na to Niemcy?
W 2020 roku Niemcy obradowali nad wpływem polskiej kopalni na wody gruntowe w Saksonii. Podczas konferencji, zostały przedstawione badania naukowe, które pokazują, że polska odkrywka wpływa negatywnie na stan wód u naszych zachodnich sąsiadów.
W 2021 roku mieszkańcy niemieckiej Żytawy oraz jeden z członków parlamentu krajowego Saksonii, złożyli oficjalną skargę do Komisji Europejskiej. W dokumencie wskazano również, że obniżenie poziomu wód gruntowych może doprowadzić do uszkodzenia okolicznych budynków, które znajdują się na terenie Niemiec.
Spór o kopalnię Turów cały czas trwa. Nie wiadomo, jak sytuacja potoczy się dalej, choć Czechy są skłonne do podjęcia kolejnych rozmów z polskim rządem.