Jakub Kaminski/East News

Banaś na komisji senackiej: byłem inwigiliowany

Przed senacką komisją do sprawy Pegasusa stanął dzisiaj prezes Najwyższej Izby Kontroli. Miał sporo do powiedzenia. I o procesie zakupu systemu do inwigilacji i o własnych doświadczeniach z działaniem służb specjalnych.

Brak odpowiedniego nadzoru nad służbami specjalnymi, powoduje całkowitą samowolkę wywiadu. Dziś ofiarą inwigilacji może paść każdy i z dowolnego powodu. Państwo nie posiada żadnych przyjętych w demokratycznym ustroju narzędzi kontroli służb specjalnych. Takie wnioski można wyprowadzić po dzisiejszym wystąpieniu Mariana Banasia na posiedzeniu komisji senackiej.

Istniejące w Polsce rozwiązania prawne i organizacyjne w zakresie nadzoru i kontroli nad służbami specjalnymi nie gwarantują, że ewentualne nieprawidłowości w ich funkcjonowaniu zostaną skutecznie wykryte i skorygowane. Istotny obszar funkcjonowania państwa, obejmujący nie tylko zapewnienie bezpieczeństwa obywateli, ale również bezpośrednio związany z poszanowaniem gwarantowanych im konstytucyjnie podstawowych praw i wolności został w praktyce pozostawiony dyskrecjonalnemu uznaniu osób kierujących poszczególnymi służbami - mówił prezes NIK

"Padłem ofiarą nielegalnej inwigilacji"

Komisja regulaminowa będzie niedługo obradować nad uchyleniem Banasiowi immunitetu. Według prezesa NIK, wniosek formalny zawiera fragmenty wiadomości z jego własnej skrzynki mailowej. Banaś przyznał, że pierwsze sygnały świadczące o tym, że może znajdować się pod obserwacją służb pojawiły się w 2017 roku. W czasie remontu mieszkania, znaleziono kable, które mogły stanowić część systemu podsłuchowego.

Drugi incydent miał miejsce w 2018 roku, kiedy to podjęto próbę włamania się, do mojego prywatnego telefonu, by przejąć z niego wszystkie treści. Oczywiście ten telefon został całkowicie zniszczony, a moi informatycy z Krajowej Administracji Skarbowej, w sposób jednoznaczny potwierdzili, że to była próba włamania się do mojego telefonu przez specjalne służby - tłumaczył Marian Banaś
Jakub Kaminski/East News

Prezes NIK jest przekonany, że służby specjalne zbierały na niego haki. Izba Kontroli posiada prawo weryfikacji działań służb. Rządzący oczekiwali, że Banaś okaże się "człowiekiem posłusznym". Tak się nie stało, więc zaczęto gromadzić i preparować materiały mające skompromitować prezesa.

Banaś stwierdził, że zwróci się do kanadyjskiego Citizen Lab (instytucji, która wykryła w Polsce inwigilację systemem Pegasus) o sprawdzenie swojego telefonu.

Autor:
redaktor depesza.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Obserwuj nas na
Udostępnij artykuł
Facebook
Twitter
Następny artykuł