Boris Johnson straszy sankcjami. Rosjanie mówią o rakietach
Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson i prezydent Władimir Putin rozmawiali telefonicznie w poniedziałek na temat konfliktu na Ukrainie. Kolejny raz wezwano przywódcę Rosji do deeskalacji napięcia między Moskwą a Kijowem.
Johnson miał podkreślić zaangażowanie Wielkiej Brytanii w suwerenność Ukrainy. Według komunikatu opublikowanego po zakończeniu rozmowy, premier określił rosyjskie próby destabilizacji Ukrainy, jako "strategiczny błąd, który będzie miał znaczące konsekwencje".
Jak podaje PAP, szefowa brytyjskiej dyplomacji Liz Truss oświadczyła w miniony weekend, że w przypadku rosyjskiej inwazji, kontynuowanie projektu Nord Stream 2 będzie utrudnione. Przypomniała również, że Wielka Brytania stosowała wcześniej sankcje gospodarcze wobec Rosji.
Riabkow: broń nuklearna to kolejna runda
W odpowiedzi na politykę Zachodu, Rosja wytacza działa większego kalibru. Dosłownie. Wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Riabkow porównał napięcia między Waszyngtonem i Moskwą do tych z 1962 roku, kiedy w wyniku tzw. kryzysu kubańskiego pojawiła się realna groźba globalnego konfliktu nuklearnego.
Riabkow podkreślił, że Rosja ma "całkowity brak zaufania" do NATO.
Nie pozwalają sobie na nic, co mogłoby w jakiś sposób zwiększyć nasze bezpieczeństwo, wierzą, że mogą działać, jak chcą, tylko na swoją korzyść. My zaś musimy to przyjmować i sobie z tym radzić. Nie będzie tak dalej - mówił przedstawiciel Kremla cytowany przez TVN
Rosyjski wiceminister stwierdził, że istnieją przesłanki, które wskazują, że NATO zmierza do przywrócenia obecnych w Europie w czasie Zimnej Wojny rakiet średniego zasięgu, zdolnych do przenoszenia głowic nuklearnych. Riabkow przyznał, że Zachód dąży do konfrontacji a odpowiedzią Rosji będzie rozmieszczenie własnych pocisków ofensywnych.