Budynek prokuratury w Ługańsku wylatuje w powietrze. Z prokuratorem w środku
Wybuch w Ługańsku. Ginie prokurator generalny
Lokalni urzędnicy i służby ratunkowe, które zjawiły się na miejscu eksplozji twierdzą zgodnie, że był to zamach. W biurze prokuratora generalnego Ługańska Siergieja Gorenki eksplodować miało "improwizowane urządzenie wybuchowe".
⚡️⚡️⚡️ As a result of an explosion in the prosecutor's office building in #Luhansk, the "Prosecutor General of the #LPR" Sergey Gorenko was killed, #Russian state media reported. pic.twitter.com/xmkm5gHa2c
— NEXTA (@nexta_tv) September 16, 2022
O wypadku raczej nie może być mowy, chyba że Gorenko był najbardziej pechowym prokuratorem generalnym w historii. Wybuch całkowicie zniszczył wyłącznie biuro należące do niego i jego zastępczyni. Ładunek musiał więc być podłożony bezpośrednio w miejscu, gdzie przebywał prokurator.
Ukraińcy nie mają z tym nic wspólnego - twierdzi doradca Wołodymyra Zełenskiego, Mychajło Podolak. To wewnętrzne porachunki skłóconych grup walczących o wpływy i łupy - dodaje.
Likwidację tak zwanego "prokuratora generalnego" Ługańskiej Republiki Ludowej i jego zastępcy w jego własnym biurze należy uznać za nic innego jak rozgrywkę lokalnych zorganizowanych grup przestępczych, które nie podzieliły się zrabowanym mieniem w przededniu masowej ucieczki. Druga wersja to oczyszczenie Federacji Rosyjskiej ze świadków zbrodni wojennych. Śledztwo wykaże... - ironizuje Podolak
Putin: Ukraińcy niszczą naszą infrastrukturę cywilną
Naprawdę rosyjski prezydent wypowiedział te słowa. W czasie konferencji prasowej na szczycie Szanghajskiej Organizacji Współpracy, Władimir Putin dzielił się swoimi przemyśleniami na temat "operacji specjalnej".
Operacja specjalna nie jest kolejnym ostrzeżeniem. W jej trakcie widzimy próby zniszczenia naszej infrastruktury cywilnej, rzeczywiście reagujemy powściągliwie, ale tylko na razie - grozi prezydent FR
Putin dodał, że Moskwa cierpliwie czeka na opamiętanie się Ukraińców. Zaznacza równocześnie, że pobłażliwość niebawem się skończy. Prezydent stwierdził, że jego wojska wykonały ostatnio "kilka wrażliwych uderzeń", które uznaje za prewencyjne. Prawdopodobnie chodziło mu o atak na infrastrukturę energetyczną w Charkowie, po którym całe miasto przez dłuższy czas pozbawione było prądu. Innych spektakularnych uderzeń nie odnotowano.
Władimir Putin oczywiście twierdzi, że "operacja specjalna" przebiega zgodnie z planem, a wojska rosyjskie "stopniowo przejmują nowe terytoria". Według niego Kijów porzucił drogę dyplomacji i dąży do rozwiązania militarnego za wszelką cenę - i tu akurat wyjątkowo Putin nie skłamał. "Ależ proszę, zobaczymy, jak to się skończy" - zakończył prezydent Rosji. Odpowiedzi na to pytanie nie zna oczywiście nikt. Wiemy tylko, jak się zaczęło. Na dziś Kijów ma pod swoją kontrolą 8 tysięcy kilometrów kwadratowych ziem wyzwolonych spod okupacji.