ALEXANDER NEMENOV/AFP/East News

Negocjuj z Rosją - czyli jak zamienić dyplomację w kabaret

Rosjanie mają specyficzne poczucie humoru. Kiedyś czerpali z niego na potęgę rosyjscy artyści, pisarze, czy reżyserzy. Dzisiaj przedstawienie dają Ławrow, Pieskow i Putin. Dyplomacja w wydaniu Kremla, to zupełnie nowy poziom abstrakcyjnego dowcipu.

Zasadniczo Rosjanie mówią tak: być może nie wypowiemy wojny Ukrainie i być może przestaniemy grozić całej Europie oraz szantażować ją zakręcaniem kurków z surowcami energetycznymi. Być może wszystko to uczynimy, ale mamy pewne, bardzo skromne warunki.

Żart pierwszy: wycofanie wojsk NATO z połowy Europy

A najlepiej, w ogóle, niech NATO stacjonuje gdzieś daleko. Najlepiej na jakiejś małej wyspie u wybrzeży Stanów Zjednoczonych. Okazuje się, bowiem, że do żądań gwarancji o nieprzyjmowaniu do struktur Sojuszu Północnoatlantyckiego krajów byłych republik radzieckich, Rosjanie dołożyli jeszcze jedną, drobną prośbę.

Rosyjski MSZ doprecyzował, że najlepiej będzie, jeżeli NATO wycofa siły zbrojne z Bułgarii i Rumunii, które zostały członkami Sojuszu w 1997 roku. Moskwa przedstawiła "propozycje" przywrócenia porządku sprzed 97 ponieważ czuje się zagrożona. Jeżeli "propozycje" nie zostaną zrealizowane, Rosja odpowie militarnie. Nie precyzuje, co dokładnie ma na myśli. Pozostawia to w sferze domysłów. Jak w każdym dobrym dowcipie, pointa nie może być oczywista.

Żart drugi: Zachód nie powinien eskalować napięcia

W dosłownym przekładzie: Rosja nie robi przecież nic złego, a okropny Zachód cały czas straszy ją sankcjami. Nikt nikogo nie zaatakował. Rosja prowadzi zwyczajne ćwiczenia przy granicy z Ukrainą, na wypadek, gdyby prezydent Zełenski na polecenie Białego Domu wydał rozkaz ataku na Moskwę. Zresztą oddajmy głos Dmitrijowi Siergiejewiczowi Pieskowowi, rosyjskiemu dyplomacie pełną gębą:

Oświadczenia zawierające groźby pod adresem Rosji nie sprzyjają zmniejszeniu napięcia i mogą sprawić, że w gorących głowach władz Ukrainy pojawi się pomysł rozwiązania kwestii Donbasu siłą
NATALIA KOLESNIKOVA/AFP/East News

Żart trzeci: Rosjanie czekają na pismo

Kwestia Donbasu rozwiązuje się siłą cały czas, bo wymiana ognia między wojskami Ukrainy a rebeliantami trwa nieprzerwanie od 2014 roku. Ale w opowiadaniu żartów nie chodzi przecież o operowanie faktami.

Rosjanie odbyli w ostatnich miesiącach co najmniej kilkanaście rozmów na najwyższym szczeblu dyplomatycznym z przedstawicielami zgniłego Zachodu. Za każdym razem słyszeli to samo: nie ma mowy o jakichkolwiek gwarancjach redukcji sił NATO i uzależniania polityki Sojuszu od widzimisię Kremla. Mimo tego, Moskwa nie wierzy, że tak racjonalne propozycje, jak te wymienione wyżej mogą zostać potraktowane bez należytej powagi. Dlatego Rosja chce mieć wszystko na piśmie. Pismo ma być wysłane w kopercie ze znaczkiem z USA, bo nie interesuje ich co ma do powiedzenia reszta krajów natowskich. Kiedy pismo dotrze do Władimira Putina i zostanie rozpatrzone, wtedy przyjdzie pora na kolejną serię żartów. Można się jednak spodziewać, że będą coraz mniej zabawne.

Autor:
redaktor depesza.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Obserwuj nas na
Udostępnij artykuł
Facebook
Twitter
Następny artykuł