OLIVIER HOSLET/AFP/East News

Rozmowy z Rosją: czyli nikt nic nie wie, wszyscy się boją

Zeszły tydzień miał być przełomowy dla losów Rosji, NATO, Ukrainy i całej Europy. Najpierw prowadzono rozmowy dwustronne między Kremlem i Białym Domem. Potem dyskutowano w gronie Rosja i 30 krajów tworzących Sojusz Północnoatlantycki. Przełomu nie było, jest pat, który Moskwa wykorzystuje do dalszego eskalowania napięcia.

Jedyna pozytywna informacja po zeszłotygodniowych spotkaniach przedstawicieli Zachodu z Rosją, to fakt, że NATO przemawia jednogłośnie. Mimo obaw niektórych państw, USA zdecydowanie odrzuciły żądania Kremla. Odpowiedź Ameryki była na tyle zdecydowana, że wywołała wściekłość rosyjskich dyplomatów, którzy zaczęli wspominać o zgubnych skutkach igrania z ogniem.

Pozostałe wiadomości są niestety złe. Ukraińcy zdają się być, w zasadzie pogodzeni z perspektywą wojny w najbliższych kilku miesiącach. Prezydent Zełeński docenił wsparcie, jakiego udzielają mu NATO i Stany Zjednoczone, ale jest jasne, że gdy wojska rosyjskie dokonają inwazji, Ukraina będzie zdana tylko na siebie.

Dziś eksperci spierają się, jak wielkich sił potrzebuje Kreml żeby wkroczyć na Ukrainę. Niektórzy mówią, że zgromadzone przy granicy 100 tysięcy żołnierzy, to za mało na pełnowymiarową inwazję. Inni podkreślają, że to wystarczająca liczba do początkowego szybkiego uderzenia. W miarę rozwoju konfliktu, na Ukrainę mogą być przerzucane kolejne siły.

Putin używa dyplomacji do odwrócenia uwagi

Po spotkaniu z wiceministrem rosyjskiej dyplomacji, wysłanniczka Białego Domu Wendy Sherman przyznała, że nie ma pojęcia, czy Kreml traktuje rozmowy z Zachodem na poważnie. Do dziś, Kreml nie przekazał NATO ani USA oficjalnej odpowiedzi po zeszłotygodniowych spotkaniach. Przedstawiciele Władimira Putina podkreślają jednak, że kolejne rozmowy z państwami Zachodu są mało prawdodpobne.

-/AFP/East News

Dzień po szczycie w Genewie, (prawdopodobnie) rosyjscy hakerzy zaatakowali około 70 witryn rządowych Ukrainy. Rosja zwiększa swoją obecność militarną na Bałtyku i spogląda chciwie w kierunku Kazachstanu. Na Ukrainę wysłano oddziały dywersyjne, które mają przygotować prowokacje umożliwiające Kremlowi oficjalne wypowiedzenie wojny. Dla wszystkich jest jasne, że żądania Moskwy o nierozszerzaniu struktur natowskich są nie do zaakceptowania i nie mogą podlegać jakimkolwiek negocjacjom. Pytanie retoryczne - czy zaporowe warunki, jakie stawia Zachodowi Władimir Putin nie są przedmiotem żadnej dyplomatycznej gry, ale sposobem na zyskanie czasu przy równoczesnym zasianiu niepokoju w szeregach NATO.

Od rozpadu ZSRR, Europa nigdy nie była tak blisko wielkiego konfliktu zbrojnego. Dziś, nawet uważnie dobierający słowa Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg przyznaje, że sytuacja jest krytyczna.

Autor:
redaktor depesza.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Obserwuj nas na
Udostępnij artykuł
Facebook
Twitter
Następny artykuł