Familijne kino dla każdego. "Skarb Mikołajka" [RECENZJA]
Fenomen Mikołajka
Od wielu lat książki o przygodach Mikołajka cieszą się ogromną popularnością i zdobywają tysiące wiernych czytelników niezależnie od ich wieku. Fenomenu "Mikołajka" można doszukiwać się przede wszystkim w swoistej uniwersalności - niezależnie od tego, w jakich czasach czyta się książki Goscinnego, są one aktualne pod wieloma względami. Relacje między kolegami, rozważania o przyjaźni i rodzinie czy też wspaniałe, niewymuszone poczucie humoru to czynniki, dzięki którym sukces tych książek nie jest niczym dziwnym.
Nie dziwi również fakt, że doczekaliśmy się już trzech ekranizacji przygód Mikołajka - choć musieliśmy czekać na to zaskakująco długo. Pierwszy "Mikołajek" został wyprodukowany w 2009 roku, zaś drugie "Wakacje Mikołajka" - w 2014. Były to bardzo przyzwoite filmy familijne, które doskonale oddawały ducha książek. Bawiły zarówno najmłodszych odbiorców, jak i dorosłych, którzy nadal czują sentyment do literackich pierwowzorów. Oczywiście nie można tu mówić o obiektywnie wybitnym kinie, ale filmy te świetnie spełniały swoją rolę familijnych, uniwersalnych komedii dla każdego (choć przede wszystkim dla fanów!).
"Skarb Mikołajka" - godna kontynuacja?
Fabuła "Skarbu Mikołajka" jest bardzo prosta i charakterystyczna dla powieści Goscinnego. Tata Mikołajka osiągnął w końcu wymierne sukcesy w podlizywaniu się swojemu przełożonemu i ma dostać awans, co wiązałoby się z przeprowadzką całej rodziny. Mikołajek szybko dedukuje, że w związku z wyprowadzką musiałby pożegnać swoich najlepszych kumpli - a trzeba przypomnieć, że chłopak ma najwspanialszych kolegów na świecie. Są tak świetni, że postanawiają mu pomóc w udaremnieniu planu wyjazdu z miasta.
W operacji biorą udział wszyscy, których pamiętamy z kart powieści Goscinnego.
Alcest jak zwykle dużo je, Rufus ma ojca policjanta, który może cię aresztować, Euzebiusz daje każdemu fangę w nos... i tak dalej, i tak dalej, każdy fan Mikołajka wie wszystko o naszej sympatycznej ekipie. Zarysowanie relacji między nimi to bez wątpienia jeden z największych atutów tego filmu - w trakcie seansu miałem poczucie, jakbym cofnął się o kilkanaście lat i ponownie zaczytywał się w "Nowych przygodach Mikołajka". Trzeba pochwalić młodych aktorów, bo choć ich gra nie jest powalająca, to z pewnością wystarczy, aby cieszyć się z oglądania chłopaków w akcji.
Duch literackiego oryginału
Fabuła jest bardzo prosta, ale spodziewać się możemy kilku ciekawych zwrotów akcji. Mikołajek jak zwykle będzie musiał wysnuć nieco rozważań o przyjaźni czy rodzinie, a także stawić czoła innym problemom. "Skarb Mikołajka" jest zdecydowanie ekranizacją godną literackiego pierwowzoru, ponieważ zachowuje sto procent klimatu i ducha oryginału. Gdyby Goscinny żył, to z pewnością cieszyłby się z całych sił, widząc, że jego książki zostały tak wiernie oddane na ekranie. W związku z tym polecam seans nie tylko najmłodszym, ale i tym dorosłym fanom przygód Mikołajka.