Widok stadiony sportowego piłka nożna wielka czerwona podświetlona bryła
pixabay.com

Lewandowski odejdzie z Bayernu jako legenda Bundesligi

Saga transferowa związana z Robertem Lewandowskim co jakiś czas rozbudza dyskusje w środowisku piłkarskim. Rozważania na temat zmiany klubu przez naszego piłkarza zapewne jeszcze nigdy nie były tak intensywne.
Reklama

Dzieje się tak za sprawą jasnej deklaracji samego zainteresowanego, dotyczącej chęci odejścia z niemieckiego giganta.

Oczywiście Robert podsycił tym ruchem jeszcze bardziej wszelkie emocje związane z potencjalną zmianą pracodawcy. Niemniej jednak to działacze z Allianz Areny podejmą ostateczną decyzję o sprzedaży swojego gracza już tego lata. Odkładając na bok dywagacje o tym, czy to rzeczywiście nastąpi, można być pewnym jednej rzeczy. Kiedy Lewandowski odejdzie z Bayernu to zrobi to jako prawdziwa legenda klubu i ligi.

Niełatwe początki…

Każdy wyjazd za granicę to dla piłkarza większe lub mniejsze ryzyko. Nie zawsze dobra gra w jednej lidze będzie gwarantem świetnych występów w innej. O tym, że zwykle potrzebny jest czas na adaptację przekonał się nawet Leo Messi po przeprowadzce do Paryża. Zwłaszcza zawodnicy opuszczający Ekstraklasę niejednokrotnie podkreślali jak wielki przeskok czekał ich w zagranicznych klubach.

Znając kulturę pracy Lewandowskiego nie można było przypuszczać, że Polak z obawą podejdzie do nowych wyzwań w Borussi Dortmund.

Reklama

Niemniej jednak i w jego przypadku potrzeba było trochę czasu, by wejść na poziom klasy światowej. Nie od razu pojawiły się konkretne liczby w statystykach bramek i asyst, co oczywiście miało także związek z tym, że polski napastnik musiał udowodnić swoją wartość, by zyskać miejsce w podstawowym składzie.

Pierwsze sukcesy

Mimo wszystko, pierwszy sezon w barwach niemieckiego zespołu i tak należy uznać za udany. Lewandowski wystąpił w 33 ligowych potyczkach, zdobywając 8 bramek i 3 asysty. Nade wszystko jednak Borussia zdobyła mistrzostwo Niemiec, pierwszy raz od 2002 roku. Sztukę udało się powtórzyć w kolejnym sezonie, gdzie Polak zagrał we wszystkich meczach w lidze.

Była to zdecydowanie lepsza próbka możliwości Lewandowskiego i zapowiedź wspaniałej kariery. 22 bramki i 10 asyst to już coś. Do tego doszedł krajowy puchar, w którym piłkarz został królem strzelców i jedną z nielicznych osób z hattrickiem w wielkim finale.

Reklama

Zdobytym przeciwko nikomu innemu jak ekipie Bayernu.

Przesuwając granice

Tym, co najbardziej interesuje kibiców są oczywiście strzelone bramki. Koniec końców z tego rozlicza się też napastników. Nikogo nie zdziwi fakt, że Robert w tym względzie nie ma się czego wstydzić. Pewnie wielu z nas wielokrotnie przed meczami Bayernu rozważało inwestycje w zakłady bukmacherskie dotyczące prawdopodobieństwa zdobycia gola przez Polaka. W bardzo wielu przypadkach taki ruch by się opłacił.

Gdyby miało okazać się, że Lewandowski nie zagra już meczu w Bundeslidze, jego licznik zatrzyma się na 312 trafieniach i 75 asystach. Daje to gola co 99 minut i drugie miejsce na liście strzelców wszech czasów. Polski napastnik po prostu robił swoje, a rekordy i historyczne momenty przychodziły siłą rzeczy same.

Rekordy nie z tej ziemi

Miło wspominamy chociażby to, co wydarzyło się w spotkaniu przeciwko Wolfsburgowi, w którym to ówczesny trener Bayernu, Pep Guardiola, łapał się za głowę w reakcji na popisy Roberta.

Reklama

W kontekście strzelania goli często słyszymy o najszybciej zdobytych hattrickach. Tymczasem Lewandowski w pamiętnym meczu z 2015 roku potrzebował zaledwie 9 minut, by ustrzelić 5 bramek. Dodajmy jeszcze, że przed rozpoczęciem tego przedstawienia Bayern przegrywał jedną bramką, a sam mistrz ceremonii pierwsze 45 minut przesiedział na ławce rezerwowych.

Jeśli mielibyśmy wyróżnić jakieś specjalne osiągnięcie naszego rodaka, to oczywiście odpowiedź nie może być inna niż pobicie rekordu Gerda Muellera w ilości zdobytych bramek w jednym sezonie ligowym. Kosmiczna bariera 40 takich trafień przez długie lata wydawała się niemożliwa do przebicia. Aż do momentu, kiedy w ostatniej minucie ostatniego meczu sezonu 2021/2022 Lewandowski pokonał Rafała Gikiewicza, kompletując 41 goli. Historia nie mogła być bardziej dramatyczna.

Sprawy niedokończone

Jasne jest, że w swojej niemieckiej przygodzie Robert osiągnął to, co było możliwe.

Reklama

Odejdzie jako ikona, nie musząc żałować tego, jak potoczyła się jego kariera. Czy ktoś kibicujący polskiemu napastnikowi mógłby wymienić takie momenty, które mogłyby potoczyć się inaczej? Z pewnością tak.

Przede wszystkim miłośnicy indywidualnych występów samego zawodnika nie mieliby nic przeciwko gdyby Robert zdobył tytuł Ligi Mistrzów dużo wcześniej, jeszcze w barwach Borussi. Wiemy, że ta w finale uległa Bayernowi. Wielu kibiców i ekspertów poddaje też w wątpliwość niektóre z decyzji ludzi odpowiedzialnych za plebiscyt Złotej Piłki. Szczególnie nieprzyznanie jej naszemu rodakowi w 2020 roku.

Wreszcie, gdyby kariera Lewandowskiego w Niemczech miała potrwać dłużej, to w zasięgu ręki byłoby pobicie kolejnego niemożliwego rekordu, czyli pierwszego miejsca na liście ligowych strzelców wszechczasów. Wydaje się, że kolejne dwa sezony w wykonaniu Polaka mogłyby wysunąć go na absolutny top w tym rankingu.

Reklama
Współpraca: Mariya Demiano
Autor - Olga Szarycka
Autor:
|
redaktor depesza.fm
o.szarycka@styl.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Google news icon
Obserwuj nas na
Google news icon
Udostępnij artykuł
Link
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama