Ludzie Bayernu trochę odlecieli. Odejście Lewandowskiego ma być wzmocnieniem
Bez Lewandowskiego będziemy silniejsi
Gdy Lewandowski zamieniał Borussię Dortmund na Bayern Monachium, już był niekwestionowaną gwiazdą Bundesligi. Nie oszukujmy się, Monachijczycy nie szastają gotówką i rzadko przeprowadzają spektakularne wzmocnienia. Przejście tam polskiego napastnika było spektakularne.
Lewandowski nie zawiódł. 8 lat gry w barwach Bayernu, 375 spotkań z 344 golami i 72 asystami, 7 razy korona króla strzelców ligi, wygrane wszystkie klubowe trofea, regularne pojawianie się w plebiscytach na najlepszego piłkarza globu i wreszcie osiągnięcie statusu zrównującego Polaka z poziomem osiągalnym do tej pory tylko przez największych tytanów piłki - Messiego i Ronaldo. Wydaje się, że to wystarczająco dużo, by zasłużyć na wyrazy dozgonnego szacunku.
Jak się jednak okazuje - niekoniecznie. Trener Bawarczyków pytany o osłabienie związane z przejściem Polaka do Barcelony odparł:
W przeszłości, z Lewandowskim w składzie, rywalom być może było łatwiej przygotować się do meczu z nami. Teraz będziemy bardziej nieprzewidywalni. Kiedy ktoś taki jak Lewandowski gra w ataku, musisz często atakować skrzydłami. Sposób naszej gry się teraz zmieni. To będzie nowy Bayern. - mówił Julian Nagelsmann
Wystarczyła odrobina kurtuazji i klasy, ale Nagelsmann brnął dalej i skrytykował również Barcelonę, która przeprowadziła drogi transfer mając problemy finansowe: "To szalone" - stwierdził trener Bayernu.
Wymazywanie RL9
Jeśli w ostatnich dniach, ktoś chciał w sklepie klubowym kupić jakąś pamiątkę związaną z Robertem Lewandowskim, musiał srogo się zawieść. Władze Bayernu wysłały do sprzedawców oficjalne pismo, w którym nakazały natychmiast usunąć wszelkie akcesoria związane z polskim napastnikiem.
Sprawa nabrała nawet rozgłosu w Hiszpanii. Katalońscy dziennikarze donoszą, że proces "wymazywania" Lewandowskiego z historii klubu przebiega dość opornie. W niektórych sklepach manekiny, na których prezentowano trykot Polaka przebrano w koszulkę niedawno pozyskanego z Liverpoolu Sadio Mane. Problem polega na tym, że na spodenkach dalej figuruje numer 9, z którym grał Lewandowski. "Ikona trudna do wymazania w Monachium" - komentują hiszpańscy dziennikarze.