Miedwiediew: Rozmieścimy broń atomową nad Bałtykiem. Litwa: Przecież już to zrobiliście
Finlandia nigdy nie straciła czujności
Finowie doskonale pamiętają wydarzenia tak zwanej Wojny Zimowej, gdy o listopada 1939 do marca 1940 roku powstrzymywali wojska armii radzieckiej. Konflikt zakończył się formalnym zwycięstwem ZSRR, ale Finlandia zachowała niezależność. Później przyszły doświadczenia Zimnej Wojny, w czasie której Finowie musieli cały czas mieć baczenie na to, co dzieje się za ich wschodnią granicą. Na takich fundamentach utworzyło się społeczeństwo, które uznało, że obowiązkowa służba wojskowa jest dla niego warunkiem przetrwania.
Nigdy nie straciliśmy czujności po zakończeniu zimnej wojny, tak jak zrobiło to wiele krajów europejskich i w tym sensie jesteśmy dobrze przygotowani do obrony, jeśli zajdzie taka potrzeba w przyszłości - powiedział portalowi USA Today dyrektor generalny w fińskim ministerstwie obrony Janne Kuusela
Finowie obserwując wydarzenia w Ukrainie doszli do wniosku, że Rosja się nie zmieniła i dalej zagraża całemu regionowi. "Wszyscy Finowie wiedzą, że jest bardzo możliwe, że w pewnym momencie mogą pojawić się i tutaj" - mówi dyrektorka Stowarzyszenia Fińskich Rezerwistów Minna Nenonen.
Nie może dziwić, że rządzący Finlandią i Szwecją zaczęli przekonywać się do perspektywy wstąpienia do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Sztokholm wprost zapowiedział, że odpowiednie wnioski są już przez Szwedów przygotowywane. Finowie ostatecznej decyzji nie podjęli, ale wiele wskazuje na to, że rozszerzenie NATO jest nieuniknione. Wszystko powinno się wyjaśnić w czerwcu, w czasie natowskiego szczytu.
Rosjanie straszą, Litwini pukają się w czoło
Każdy kraj, który wstąpi do NATO zostanie uznany za "wrogi" - oświadczył Dmitrij Miedwiediew. W odpowiedzi na fińskie i szwedzkie rozważania dotyczące wstąpienia do Sojuszu, były prezydent Rosji wysnuł wizję nowego rozmieszczenia sił w regionie Bałtyku.
Oczywiście, granice te muszą zostać wzmocnione. Należałoby poważnie wzmocnić formacje wojsk lądowych i obronę przeciwlotniczą, a w Zatoce Fińskiej rozmieścić znaczne siły morskie. Wówczas nie może być mowy o niejądrowym statusie regionu bałtyckiego – równowaga musi zostać przywrócona. Na dzień dzisiejszy Rosja nie podjęła takich działań i nie zamierza ich podejmować - napisał na Telegramie
W te błyskotliwe dywagacje postanowił wtrącić się minister obrony Litwy Arvydas Anusauskas i nazwał je "dziwnymi". Każdy bowiem wie, że w regionie Morza Bałtyckiego już rosyjskie głowice stoją. "Broń jądrowa zawsze była przechowywana w Kaliningradzie, 100 kilometrów od granicy z Litwą" - mówi zdumiony Anusauskas, a jego zwierzchnik, premier Litwy Ingrida Simonyte macha lekceważąco ręką i przyznaje, że "te groźby Rosji nie są niczym nowym".