Podlaskie. Lawina zarzutów po marszu narodowców
Wojna na transparenty
Organizowany od lat Hajnowski Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych za każdym razem budzi wielkie emocje. Jedną z kluczowych postaci wyciąganych przy tej okazji przez organizujące go środowiska narodowe jest osoba Romualda Rajsa "Burego". Jego oddziały podziemia niepodległościowego odpowiadają zdaniem części historyków za masakry ludności prawosławnej na Podlasiu i Białorusi. Tymczasem duża część mieszkańców Hajnówki to właśnie osoby prawosławne.
Tym razem kontrmanifestację na trasie marszu zorganizowali członkowie ruchu Obywatele RP. Na transparenty z narodowymi hasłami i okrzyki takie jak "Cześć i chwała bohaterom", "Wielka Polska katolicka" czy "Bury nasz bohater" odpowiedzieli plakatami i transparentami z hasłami: "Bury nie jest bohaterem", "Moją ojczyzną jest człowieczeństwo", "Mordercy kobiet i dzieci to nie żołnierze".
Policja wyniosła protestujących
Część z uczestników kontrmanifestacji miała także tabliczki z danymi ofiar oddziałów "Burego" i rozsiadła się na drodze marszu. Na asfalcie rozsypano także białe róże. Manifestacja narodowców ruszył dopiero wywczas, gdy kordon policji otoczył protestujących, którzy byli następnie wynoszeni siłą przez funkcjonariuszy.
Łącznie czynności podjęto wobec 40 osób. Jak podkreśla policja, manifestacja narodowców była legalna, więc blokujące ją osoby odpowiedzą za wykroczenia. Chodzi o niereagowanie na polecenia służb i uniemożliwienie wykonywania obowiązków służbowych.
Kontrmanifestantom grozi areszt, ograniczenie wolności lub kara grzywny. Jedna osoba może usłyszeć także zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza na służbie.
To jednak nie koniec, ponieważ po stronie manifestantów także doszło do poważnych wykroczeń. Chodzi o propagowania ustroju faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa. Takie zarzuty mogą usłyszeć dwie osoby.
Zgromadzony materiał dowodowy zostanie przekazany do prokuratury celem uzyskania oceny prawno-karnej - przekazano w policyjnym komunikacie.