Przemysław Czarnek i hodowla ludzi. Ministrowi "nie wszystko się podoba" w podręczniku do HiT
Gender, hodowla ludzi i rozkład rodziny
To, że mamy do czynienia nie z faktografią i tak zwanym "obiektywnym" przedstawieniem kontekstu społecznego, a z bardzo siermiężną i prymitywną propagandą widać niestety na pierwszy rzut oka. Wystarczy przeczytać:
Wraz z postępem medycznym i ofensywą ideologii gender wiek XXI przyniósł dalszy rozkład instytucji rodziny. Lansowany obecnie inkluzywny model rodziny zakłada tworzenie dowolnych grup ludzi czasem o tej samej płci, którzy będą przywodzić dzieci na świat w oderwaniu od naturalnego związku mężczyzny i kobiety, najchętniej w laboratorium. Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju 'produkcję'?"
Kto będzie kochał dzieci "wyprodukowane w ramach hodowli" - martwi się pan profesor. Można by rozmontować każde zdanie w tym fragmencie i wskazać intelektualny horror jaki zgotował uczniom i wszystkim czytelnikom Roszkowski, ale szkoda na to czasu. Cała nadzieja w rozsądnych uczniach i nauczycielach, którzy będą w stanie potraktować te rewelacje jako scenariusz kabaretowego przedstawienia do odegrania na szkolnej auli.
Inna sprawa, że dopuszczenie tego dzieła do użytku innego niż na makulaturę zakrawa na kpinę jeszcze większą.
Minister zarzeka się, że oczywiście nauczyciele nie mają obowiązku korzystania z tego akurat podręcznika.
Czarnkowi nie wszystko się podoba
Więc na etapie dopuszczania podręcznika do użytkowania żadnych błędów formalnych czy merytorycznych nie było. A jeśli pyta pani o podręcznik, to w każdym znajdę coś, co mi się nie podoba. Zresztą w tym też od razu znalazłem coś, co mi się nie podoba - mówił minister edukacji w rozmowie z Super Expressem
Ciekawe co mu się nie spodobało, skoro nie zauważył błędów formalnych i merytorycznych.
Może Roszkowski za miękko potraktował temat "hodowli ludzi"? Może nie dość wyraźnie podkreślono fragment o niekochanych dzieciach z laboratoriów? Nie wiadomo, Przemysław Czarnek jak zwykle odpowiada na pytania, jak uczeń, który zajrzał do zeszytu na 5 minut przed egzaminem ustnym.
Jedyna nadzieja w samych obywatelach. Już pojawiają się doniesienia o rodzicach dzieci urodzonych przy pomocy metody in vitro, którzy poczuli się wyjątkowo dotknięci ohydnym atakiem propagandowym Roszkowskiego. Czarnek oczywiście niczego się nie boi i miłościwie oznajmia, że w "państwie prawa wszyscy mogą wszystkich". Nie uważał pan na zajęciach panie ministrze. Nie na tym polega praworządność.