#kazachstan

Mało kto jeszcze 23 lutego podejrzewał, że wydarzenia na świecie nabiorą takiego tempa. Nie ma tygodnia, który nie przynosiłby nam kolejnych wiadomości, które sugerują jedno - porządek jaki znamy kończy się na naszych oczach. Rozpadają się sojusze i powstają nowe, upadają rządy, a Rosjanie sprawiają wrażenie, że nie są zainteresowani "pokojowym rozwiązaniem" konfliktu. Czy będziemy w stanie wrócić jeszcze do względnej "normalności"?

Stanowisko Pekinu wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę jest niejednoznaczne. Z jednej strony Chińczycy deklarują, że Rosja ma prawo bronić swoich interesów. Z drugiej natomiast, nie wykonują żadnych zdecydowanych działań, które stanowiłyby realne wsparcie dla Moskwy. Chinom nie zależy na silnej Rosji. Ten fakt próbują wykorzystać Amerykanie i wzywają do jednoznacznego potępienia wojny. Kazachstan natomiast przygotowuje kolejne uderzenia w rosyjską gospodarkę.

Kazachstan robi wszystko, by wyrwać się z rosyjskiej strefy wpływów. Zadanie nie jest łatwe, ale prezydent kraju Kasym-Żomart Tokajew ewidentnie stara się zacieśnić współpracę z Europą i oferuje jej pomoc w przezwyciężeniu kryzysu energetycznego. Moskwa już reaguje. Właśnie nakazano wstrzymać prace na terminalu Caspian Pipeline Consortium, który stanowi ważny punkt na szlaku transportowym kazachskiej ropy naftowej.

Prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew - warto zapamiętać to nazwisko. Oto człowiek, który w ciągu dwóch dni z kumpla Władimira Putina stał się bohaterem zachodnich mediów. Tokajew najpierw powiedział w twarz rosyjskiemu przywódcy, że nie uzna niepodległości samozwańczych republik w Donbasie, a potem grzecznie odmówił przyjęcia orderu z jego rąk.

Dziwne rzeczy dzieją się w Kazachstanie. Dziś prezydent kraju powołał na stanowisko premiera Alichana Smaiłowa. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że Smaiłow był członkiem rządu, który ten sam prezydent zdymisjonował w związku z wybuchem zamieszek.

Protesty w Kazachstanie, które na początku skierowane były przeciwko podwyżkom cen paliw, przybrały charakter polityczny. Demonstranci skandują hasła przeciwko byłemu prezydentowi Nursułtanowi Nazarbajewowi i obecnemu, Kasymowi-Żomart Tokajewowi, który, według protestujących ma być przywódcą marionetkowym.

Gwałtowne protesty w Kazachstanie doprowadziły do objęcia całego kraju stanem wyjątkowym. Rozwścieczony tłum zdobył kilka rządowych budynków i zajął lotnisko w Ałamatach. W stolicy rozpoczęła się "antyterrorystyczna operacja sił porządkowych", a prezydent kraju, po błyskawicznym upadku rządu, wezwał na pomoc głównego sojusznika - Rosję.