W Ałmatach słychać strzały. "Będziemy drugą Białorusią"
W wywiadzie dla Reutersa, samozwańczy lider kazachskiej opozycji Muchtar Abliazow wezwał kraje Zachodu do interwencji. Abliazow tłumaczy, że Kazachstan stał się obiektem geopolitycznej gry, w której głównym rozgrywającym jest Rosja. Putin, według kazachskich opozycjonistów, chce podporządkować kraj i rozpocząć marsz, ku przywróceniu dawnej potęgi Związku Radzieckiego.
Kazachstan stanie się Białorusią i Putin będzie metodycznie wprowadzał swój program odtworzenia struktury podobnej do Związku Sowieckiego. Kazachstan uczestniczy teraz w geopolitycznej grze. Rosja już weszła, wysłała wojsko. To rosyjska okupacja - bije na alarm Abliazow
Abliazow jest byłym ministrem w rządzie Kazachstanu, a obecnie przebywa we Francji, gdzie ma status uchodźcy. W swojej ojczyźnie i w Rosji, poszukiwany jest za rzekome nadużycia finansowe i defraudacje. Były minister odrzuca te oskarżenia i tłumaczy, że są elementem gry politycznej.
"Kazałem strzelać, tak żeby zabić"
Prezydent Kazachstanu stwierdził, że Ałmaty zostały zaatakowane przez armię "20 tysięcy bojowników", rzekomo szkolonych za granicą.
Tokajew, oświadczył w orędziu, że wydał rozkazy strzelania do "terrorystów", bez ostrzeżenia i tak, aby zabić.
Według cytowanego przez TVN24 reportera BBC, Ałmaty wyglądają, jak po apokalipsie. W stolicy Kazachstanu unosi się swąd spalonych pojazdów i budynków. Ulice są wyludnione, sklepy zdemolowane. Wojsko i policja blokują strategiczne punkty miasta, gdzie odbywały się protesty antyrządowe. Kazachskie służby grożą otworzeniem ognia do każdego, kto podejdzie na zbyt bliską odległość.
MSW Kazachstanu podało, że w czasie zamieszek zabito 26 osób, które - jak zapewnia resort - były uzbrojone, a zatrzymano prawie 4 tysiące "terrorystów". Poinformowano również o śmierci 18 funkcjonariuszy resortów siłowych.