USA wzywa Chiny do potępienia Rosji. Kazachstanu do niczego wzywać nie trzeba
Amerykanie rozmawiają z Chinami
I to nie jest dobra wiadomość dla Władimira Putina. Rosja systematycznie pogrąża się w kryzysie gospodarczym. Niezależnie od rezultatów wojny, która - biorąc pod uwagę wyłącznie zdobycze terytorialne - układa się dla Moskwy dość korzystnie, Rosjanie już odczuwają potężne skutki sankcji i znalezienia się w niemal całkowitej izolacji.
Chińczycy oczywiście zapewniają o swojej przyjaźni, ale grają bardzo bezpiecznie i wydaje się, że politycy w Pekinie z lekko ironicznym uśmieszkiem przyglądają się rosyjskiej inwazji, która może w szerokiej perspektywie okazać się dla Kremla zbyt kosztowna.
Ten brak wyraźnego i jednoznacznego poparcia Chin dla działań Władimira Putina starają się wykorzystać Stany Zjednoczone, które wysłały swojego sekretarza stanu Antonego Blinkena, by spotkał się ze swoim chińskim odpowiednikiem Wangiem Yi na indonezyjskiej wyspie Bali.
Amerykański dyplomata określił rozmowy z Yi jako "pomocne, szczere i konstruktywne". Warto zaznaczyć, że odbyły się one dzień po zakończeniu spotkania ministrów spraw zagranicznych grupy G20, w trakcie których obecny tam Siergiej Ławrow musiał przyjąć potężną falę krytyki za działania swojego kraju w Ukrainie i blokady czarnomorskich portów.
Antony Blinken oceniając, że Rosja nie wykazuje żadnych oznak chęci współpracy wezwał Pekin do potępienia agresji na Ukrainę.
To naprawdę jest czas, kiedy wszyscy razem musimy stanąć, tak jak robiły to kolejne kraje G20 i potępić agresję, żądając między innymi, by Rosja zezwoliła na dostęp do żywności zablokowanej w Ukrainie - mówił Blinken
Kazachowie idą na wojnę gospodarczą z Moskwą
Jak na apele Blinkena zareagują Chińczycy - nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że Kazachstan daje wyraźne sygnały, że Rosja przestaje uznawana za wiarygodnego partnera.
Prezydent kraju Kasym-Żomart Tokajew zaproponował Unii Europejskiej pomoc w rozwiązaniu kryzysu energetycznego, następnie przedłożył pod publiczną debatę kwestie zaakceptowania niektórych sankcji wymierzonych w rosyjskie towary, teraz zaś uruchamia kolejne decyzje, które na pewno nie spotkają się z pozytywnym odbiorem na Kremlu.
Kazachstan ogłosił, że wycofuje się z zawartego w 1995 roku porozumienia Wspólnoty Niepodległych Państw w sprawie Międzypaństwowego Komitetu Walutowego.
Komitet utworzono w celu organizacji "wielostronnej współpracy" w kwestiach polityki walutowej i stworzenia unii płatniczej między krajami członkowskimi. W praktyce jednak większością mechanizmów sterowano w Moskwie tworząc regulacje, które stawały się korzystne głównie dla rosyjskiej gospodarki. Tokajew postanowił wypisać się z tego towarzystwa, dzięki czemu w większym stopniu uniezależni się od wpływów Kremla.
Ale to nie wszystko. Gdy w odpowiedzi na kazachską propozycję pomocy energetycznej dla Europy, Rosja wstrzymała prace na jednym z kluczowych terminali przesyłowych dzięki któremu dostarczano z Kazachstanu ropę nad Morze Czarne, prezydent kraju zdecydował się na kolejny odważny krok. Kasym-Żomart Tokajew polecił spółce naftowo-gazowej wytyczyć trasy transportu kazachskiej ropy z pominięciem terytorium rosyjskiego.