Tusk o komisji śledczej i przesłuchaniu Kaczyńskiego
Prezes NIK powiedział we wtorek kilka ciekawych rzeczy. Mówił, że jest przekonany o tym, że sam był pod obserwacją służb specjalnych. Banaś stwierdził również, że obecny aparat państwa polskiego nie posiada żadnych narzędzi do sprawowania realnej kontroli nad działaniami służb specjalnych. W efekcie, mogą one funkcjonować całkowicie poza granicami prawa i prowadzić operacje na polityczne zamówienie rządzących.
Marian Banaś podkreślił, że NIK posiada ustawowe prawo do weryfikacji działań służb i on jako prezes tej instytucji zamierza z tego prawa skorzystać. W trakcie przesłuchania na senackiej komisji, Banaś zasugerował, że kluczowe dla sprawy mogą okazać wyjaśnienia złożone przez Jarosława Kaczyńskiego.
Osobiście uważam, że Jarosław Kaczyński jako wicepremier ds. bezpieczeństwa powinien na wezwanie kontrolerów NIK stawić się w siedzibie NIK i złożyć obszerne zeznania jako świadek pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań. Wicepremier ds. bezpieczeństwa powinien odpowiedzieć na pytania dotyczące nielegalnej i masowej inwigilacji Polek i Polaków - mówił szef NIK
Donald Tusk: to by mogło oznaczać koniec PiS
Choć Banaś podkreślił, że nie ma możliwości uchylenia się od obowiązku zeznawania w śledztwie prowadzonym przez NIK, Tusk nie wierzy w to, żeby udało się zmusić Jarosława Kaczyńskiego do złożenia wyjaśnień.
Obawiam się, że ten festiwal lekceważenia państwa prawa będzie także zaprezentowany w tym przypadku. Trudno mi sobie wyobrazić, by Kaczyński zdecydował się na takie przesłuchanie, bo to mogłoby oznaczać rzeczywiście koniec PiS i koniec jego kariery politycznej, gdyby rzeczywiście został zobowiązany, skutecznie zmuszony do wyznania całej prawdy o mechanizmach inwigilacji, prześladowania opozycji, podsłuchiwania i podglądania - przyznał szef PO w TVN24
Tusk powiedział, że ciągle wierzy w możliwość powołania komisji śledczej w sprawie inwigilacji. Co więcej, szanse, że to się wydarzy ocenia bardzo wysoko. Według szefa PO nawet w obozie rządzącym są dzisiaj politycy, którzy byliby skłonni do wsparcia inicjatywy powołania komisji, która posiadałaby dużo większe uprawnienia niż ta działająca dziś w ramach Senatu.