Weto - czym jest oraz jak działa? Historia weta w naszym kraju
Czym jest weto?
Weto z języka łacińskiego (veto) oznacza w dosłownym tłumaczeniu "nie pozwalam". Jest to często jedyny sposób na to, żeby sprzeciwić się konkretnemu aktowi prawnemu. Na przestrzeni lat weto było przyznawane różnorodnym organom władzy. Co ciekawe, pozwala zarówno na odrzucenie decyzji w całości lub jedynie na wstrzymanie jej wykonania.
Na kartach historii zapisało się również weto ludowe. Umożliwiało odrzucenie uchwalonej wcześniej przez parlament ustawy przy pomocy referendum. Można się spotkać najczęściej z czterema rodzajami weta:
- konstruktywne, które występuje w sytuacji, gdy organ blokujący konkretne prawo musi podać jego wersję alternatywną,
- niekonstruktywne, kiedy dany organ odrzuca akt prawny w całości, a przy tym nie musi podawać żadnych dodatkowych wyjaśnień,
- weto absolutne, które powala na pełne odrzucenie prawa,
- weto zawieszające, a więc takie, które wstrzymuje dany akt prawny.
Warto podkreślić, że weto jest jednym z tradycyjnych mechanizmów, pojawiających się w państwach, w których występuje trójpodział władzy. Nie ma w tym niczego dziwnego, ponieważ jest to dobry sposób na sprawdzanie, a także zachowanie właściwego balansu pomiędzy poszczególnymi organami rządzącymi.
Prezydent decyduje się na skorzystanie z prawa weta z wielu różnorodnych powodów, najczęściej politycznych, ale również z prawnych.
Weto w Polsce
Od 1997 roku, kiedy w życie weszła Konstytucja RP, prezydent Polski może odmówić podpisania ustawy, która została poprzednio ustanowiona przez Sejm RP. Co ciekawe, posłowie mogą jednak zagłosować za odrzuceniem weta. Muszą w takiej sytuacji uzyskać 3/5 głosów w obecności przynajmniej połowy ustawowej liczby posłów.
Warto przypomnieć o tym, że prawo weta nie obejmuje ustawy budżetowej oraz ustaw, które zmieniają Konstytucję.
Na przestrzeni dziejów w Polsce rozwijało się również tzw. liberum veto, które pozwalało zerwać obrady Sejmu i unieważnić wszelkie uchwały, które zostały podjęte w ich trakcie.
Weto prezydenta a LEX TVN
W ostatnim czasie głośno było o tzw. ustawie LEX TVN, która przeszła przez Sejm. Istniała obawa, że prezydent jej nie podpisze, ale również nie zawetuje, a więc zostanie ona skierowana do Trybunału Konstytucyjnego. To skończyłoby się najprawdopodobniej jej zatwierdzeniem. Ostatecznie jednak tak się nie stało, a Andrzej Duda zdecydował się na zawetowanie Ustawy o Radiofonii i Telewizji. O sprawie LEX TVN było głośno, ponieważ chodziło o naruszenie wolności mediów.
Sejm nie ma określonego terminu, w którym musi się zmieścić, żeby unieważnić weto Andrzeja Dudy. To oznacza, że w każdym momencie posłowie mogą się zebrać i przeciw niemu zagłosować. Prawo i Sprawiedliwość miałoby jednak ciężki orzech do zgryzienia, ponieważ zebranie właściwej liczby posłów, aby uzyskać 3/5 głosów byłoby sporym wyzwaniem.
W sytuacji, w której obecni byliby wszyscy posłowie, czyli 460 osób, za odrzuceniem decyzji prezydenta, musiałoby zagłosować aż 60%, czyli ponad 270 osób. W praktyce oznacza to, że nawet osoby, które się wstrzymały od głosu, uznawane byłyby za te, które są przeciw. Jeżeli weto prezydenta zostałoby odrzucone, wtedy musiałby on podpisać ustawę w ciągu siedmiu dni. Nie trafiłaby ona nawet pod obrady Senatu.
Dotychczas PiS nie decydował się na przeprowadzanie głosowania nad wetami Andrzeja Dudy, a więc były zawieszane do końca jego kadencji. Po tym czasie ustawy są wyrzucane do kosza. Jak będzie tym razem? Bardzo trudno jest to jednoznacznie określić.
Prezydent miał również możliwość złożenia wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, w którym ubiegałby się o przekazanie ustawy do ponownego rozpatrzenia przez Sejm.