Wymieranie ryb i teorie spiskowe. Krystyna Pawłowicz nie wie, co to bieg rzeki
Katastrofa na Odrze. Pawłowicz i teorie spiskowe
Jasne, Krystyna Pawłowicz kończyła prawo a nie hydrologię. Żeby jednak skończyć prawo i później zostać nawet habilitowanym trzeba najpierw zostać dopuszczonym i zdać maturę. A to, przynajmniej w teorii jest niemożliwe bez znajomości podstawowej wiedzy z geografii.
Co to "bieg rzeki" i skąd dokąd płynie Odra - to pytania, na których sędzia Trybunału Konstytucyjnego niestety dzisiaj by się wyłożyła. Oto bowiem kontrowersyjna polityk prawnik popełniła w mediach społecznościowych wpis następującej treści:
Czy brana jest pod uwagę też możliwość, iż zatrucia Odry dokonano z brzegu po stronie Niemiec? Czy oni też szukają u siebie sprawcy, czy PL z góry zgodziła się tylko na jedną wersję o „winie” po polskiej stronie..? Myślę, że ustalać należy, w czyim interesie było to zatrucie Odry…
Te niepokojące wielokropki. I to domniemanie winy strony niemieckiej. Krystyna Pawłowicz na tropie sprawców katastrofy ekologicznej. W czyim interesie jest zatrucie rzeki istotnej z punktu widzenia gospodarki wodnej dla Czechów, Polaków i Niemców i uchodzącej do Zalewu Szczecińskiego nad Bałtykiem? Raczej w niczyim. Na pewno zaś nie jest w interesie Niemców, którzy nie mogą się zbliżać do Odry, wypasać tam bydła, pobierać wody itp. To już jednak jest kwestia logiki, a widocznie na prawie była posłanka unikała zajęć z tego akurat przedmiotu.
Faktem jest jednak, że Odra - jak na złość - płynie z Polski do Niemiec. Gdyby Niemcy oszaleli i postanowili zatruć swoją własną rzekę, oznaczałoby to, że toksyny, które zatruły ryby w naszym kraju przypłynęły pod prąd.
Sprawa robi się polityczna
Niestety duże środki kierowane są obecnie nie na wyjaśnienie przyczyn skażenia Odry, odnalezienie i ukaranie sprawców oraz zrobienie wszystkiego, by tego typu sytuacja nie powtórzyła się w przyszłości, a na przeciąganie liny z Niemcami. Tamtejsze media napisały, że poziom rzeki podniósł się - mimo suszy - o 30 centymetrów na przełomie lipca i sierpnia. To miałoby świadczyć o spuszczeniu wody przez Polaków, by pozbyć się zanieczyszczeń.
Wody Polskie kategorycznie ucinają te spekulacje tłumacząc, że:
Na przełomie lipca i sierpnia nie były dokonywane żadne duże zrzuty wód ze zbiorników retencyjnych do Odry. Wiązanie tego z obecną sytuacją na Odrze jest przekłamaniem
Państwowe Gospodarstwo tłumaczy dalej, że podniesienie się poziomu wody w rzece ma najprawdopodobniej związek z ulewnymi deszczami, które przeszły przez Czechy w tym okresie. Warto tu nadmienić, że komunikat Wód Polskich odnosi się do publikacji "Bilda", czyli niemieckiego tabloidu, który żyje z tworzenia tego typu "sensacji" na bazie nie popartych niczym poszlak.
Gdybyśmy jako państwo mieli komentować każdy artykuł na nasz temat z zachodnich tabloidów, prawdopodobnie Mateusz Morawiecki musiałby powołać odrębne ministerstwo.