Krystyna Pawłowicz na posiedzeniu Sejmu
ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Wymieranie ryb i teorie spiskowe. Krystyna Pawłowicz nie wie, co to bieg rzeki

Już rzecznik Głównego Inspektoratu Środowiska skompromitował się kilka dni temu twierdząc, że skoro Niemcy wykryli zanieczyszczenie, to mogą odpowiadać za skażenie Odry. Szef rzecznika został szybko odwołany przez premiera Morawieckiego, ale niektórzy uparcie chcą widzieć Niemców jako sprawców katastrofy. Problem w tym, że to niemożliwe.
Reklama

Katastrofa na Odrze. Pawłowicz i teorie spiskowe

Jasne, Krystyna Pawłowicz kończyła prawo a nie hydrologię. Żeby jednak skończyć prawo i później zostać nawet habilitowanym trzeba najpierw zostać dopuszczonym i zdać maturę. A to, przynajmniej w teorii jest niemożliwe bez znajomości podstawowej wiedzy z geografii.

Co to "bieg rzeki" i skąd dokąd płynie Odra - to pytania, na których sędzia Trybunału Konstytucyjnego niestety dzisiaj by się wyłożyła. Oto bowiem kontrowersyjna polityk prawnik popełniła w mediach społecznościowych wpis następującej treści:

Czy brana jest pod uwagę też możliwość, iż zatrucia Odry dokonano z brzegu po stronie Niemiec? Czy oni też szukają u siebie sprawcy, czy PL z góry zgodziła się tylko na jedną wersję o „winie” po polskiej stronie..? Myślę, że ustalać należy, w czyim interesie było to zatrucie Odry…
Reklama

Te niepokojące wielokropki. I to domniemanie winy strony niemieckiej. Krystyna Pawłowicz na tropie sprawców katastrofy ekologicznej. W czyim interesie jest zatrucie rzeki istotnej z punktu widzenia gospodarki wodnej dla Czechów, Polaków i Niemców i uchodzącej do Zalewu Szczecińskiego nad Bałtykiem? Raczej w niczyim. Na pewno zaś nie jest w interesie Niemców, którzy nie mogą się zbliżać do Odry, wypasać tam bydła, pobierać wody itp. To już jednak jest kwestia logiki, a widocznie na prawie była posłanka unikała zajęć z tego akurat przedmiotu.

Faktem jest jednak, że Odra - jak na złość - płynie z Polski do Niemiec. Gdyby Niemcy oszaleli i postanowili zatruć swoją własną rzekę, oznaczałoby to, że toksyny, które zatruły ryby w naszym kraju przypłynęły pod prąd.

Reklama
tabloid
vectorpocket/easyfotostock/Eastnews

Sprawa robi się polityczna

Niestety duże środki kierowane są obecnie nie na wyjaśnienie przyczyn skażenia Odry, odnalezienie i ukaranie sprawców oraz zrobienie wszystkiego, by tego typu sytuacja nie powtórzyła się w przyszłości, a na przeciąganie liny z Niemcami. Tamtejsze media napisały, że poziom rzeki podniósł się - mimo suszy - o 30 centymetrów na przełomie lipca i sierpnia. To miałoby świadczyć o spuszczeniu wody przez Polaków, by pozbyć się zanieczyszczeń.

Reklama

Wody Polskie kategorycznie ucinają te spekulacje tłumacząc, że:

Na przełomie lipca i sierpnia nie były dokonywane żadne duże zrzuty wód ze zbiorników retencyjnych do Odry. Wiązanie tego z obecną sytuacją na Odrze jest przekłamaniem

Państwowe Gospodarstwo tłumaczy dalej, że podniesienie się poziomu wody w rzece ma najprawdopodobniej związek z ulewnymi deszczami, które przeszły przez Czechy w tym okresie. Warto tu nadmienić, że komunikat Wód Polskich odnosi się do publikacji "Bilda", czyli niemieckiego tabloidu, który żyje z tworzenia tego typu "sensacji" na bazie nie popartych niczym poszlak.

Gdybyśmy jako państwo mieli komentować każdy artykuł na nasz temat z zachodnich tabloidów, prawdopodobnie Mateusz Morawiecki musiałby powołać odrębne ministerstwo.

Reklama
Autor - Jan Matoga
Autor:
|
redaktor depesza.fm
j.matoga@styl.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Google news icon
Obserwuj nas na
Google news icon
Udostępnij artykuł
Link
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama