Nie ma pieniędzy na uchodźców z Ukrainy
Nawet milion uchodźców
MSWiA obawia się, że w razie inwazji Rosji na Ukrainę, do polskiej granicy ruszy tłum uchodźców. Jak wielki? Tego nikt nie wie i wiele zależy od tego, na jaką skalę ataku zdecydują – jeśli się zdecydują – Rosjanie. Jednak wiceszef MSWiA Maciej Wasik ostrzegał, że może to być nawet milion osób.
Jeżeli doszłoby na Ukrainie do wojny, to musimy liczyć się z napływem rzeczywistych uchodźców. Ludzi, którzy uciekają przed pożogą, ludzi, którzy uciekają przed śmiercią, którzy uciekają przed okrucieństwami wojny (…) musimy być przygotowani na czarny scenariusz i od jakiegoś czasu Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji podejmuje działania, które mają doprowadzić do sytuacji, że będziemy przygotowani na przyjście tej fali rzędu nawet miliona osób, która przy tym najbardziej drastycznym elemencie może pojawić się na naszej wschodniej granicy - mówił pod koniec stycznia wiceszef MSWiA Maciej Wąsik.
Wojewodowie – którzy w terenie są przedstawicielami premiera – rozesłali więc monity do samorządowców, by ci deklarowali, ilu uchodźców mogą przyjąć.
Samorządy niechętne do współpracy
Władzom lokalnym współpraca z rządem, delikatnie mówiąc, idzie ciężko i to nie tylko przy okazji potencjalnego kryzysu migracyjnego. Część samorządowców ignoruje zapytania wojewodów lub prowadzi w nich obstrukcję. Inni deklarują liczbę miejsc, które najczęściej dotyczą sal gimnastycznych w lokalnych szkołach.
Jednak podległe samorządowcom placówki terenowe pytają, za co mają zapewnić potencjalnym uchodźcom opiekę? Miejsca w salach to nie problem. Ale co dalej, skoro nie ma nawet pieniędzy na wyżywienie uciekinierów? Dobrze, że prowadzimy ewidencję miejsc, ale co dalej z tymi ludźmi zrobić? Kto miałby zająć się weryfikowaniem ich potrzeb socjalnych, zdrowotnych? Lokalne MOPS-y, GOPS-y, PCPR-y? Co z zabezpieczeniem ich w żywność, wypłatą ewentualnego zasiłku? Jaki powinien być zakres zadań dla pracowników socjalnych (których brakuje), jak powinna przebiegać współpraca ze Strażą Graniczną? Sytuacja na linii Ukraina – Rosja zaostrza się od tygodni i nie ma pewnego scenariusza, co się wydarzy, dlatego u nas powinny być jasne interpretacje przepisów, wytyczne, jak postępować. A tego właśnie nie ma - mówi w rozmowie z DGP Marek Kopczacki, rzecznik MOPS w Sosnowcu.
Władze chciałby, by samorządowcy pokryli koszty z własnych środków. Niektórzy, np. władze Częstochowy, są w stanie takie pieniądze w budżecie wygospodarować. Jednak wielu samorządowców podnosi na taką propozycję rwetes. Ich budżety i bez gości ze wschodu mają deficyty.
Żadne z zadań własnych samorządu z zakresu zarządzania kryzysowego nie obejmuje obecnie możliwości finansowania kosztów przyjęcia przez miasto uchodźców – działania te należą do sfery zadań administracji państwowej. Organizacją, koordynacją i stroną finansową tej pomocy musi więc zajmować się jednak administracja rządowa, bo tak wynika z podziału kompetencji w ramach zadań publicznych. To strona rządowa dysponuje też stosownymi zasobami - czytamy w DGP.
Sytuacja pozostaje więc patowa. Rząd wywołuje do odpowiedzi samorządy. Władze lokalne pytają administrację państwową o środki. Nikt nie umie powiedzieć, kto, jak i za co powinien weryfikować potrzeby uchodźców i udzielać im pomocy. Jednym słowem, duch wprawdzie ochoczy, ale państwo słabe…