Rosyjscy hakerzy próbują wykraść dane NATO
Seria ataków
O szerszej perspektywie zagrożenia cyberatakami na Ukrainie, opierając się o dane wywiadu, pisze "The Washington Post". Prestiżowy dziennik przyznaje, że inspirowani przez Moskwę hakerzy robią wszystko, by sparaliżować ten kraj, ale także "dobrać się" do krajów NATO.
Od kilku miesięcy hakerzy cyklicznie przeprowadzają ataki na poszczególne części systemów internetowych na Ukrainie. Amerykanie przyznają, że chodzi o infrastrukturę newralgiczną – firmy transportowe, komunikacyjne, bankowość, energetykę czy systemy wsparcia wojskowego. Wtorkowy atak na strony resortów siłowych i dwa największe banki państwowe na Ukrainie wywołały wręcz panikę.
Kijów przyznaje, że nie ma złudzeń co do źródeł ostatnich ataków. Wszystkie ścieżki prowadzą tutaj do Moskwy. W trakcie cyberataków Ukraińcy namierzyli hakerów, o których wiedzą, że pracują bezpośrednio dla Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) i Głównego Zarządu Bezpieczeństwa (GRU). Moskwa naturalnie wszystkiemu zaprzeczyła, dodając jednocześnie, że "Rosja nie jest zdziwiona, że Kijów oskarża ją o każda swoją porażkę".
Uderzenie centralne na Ukrainę i NATO
"The Washington Post", powołując się na źródła w administracji Joe Bidena, ostrzega, że Kreml przygotowuje się do skomasowanego, olbrzymiego cyberuderzenia w ukraińskie systemy, co ma sparaliżować cały kraj. Prawdopodobnie będzie to skorelowane w czasie z atakiem militarnym.
Natomiast poprzez pozyskane do tej pory dane, hakerzy chcieliby także zyskać dostęp do systemów krajów NATO. Dlatego "The Washington Post" przewiduje, że Moskwa będzie próbował wziąć na cel cyberataków także jeden z krajów NATO. Może to być możliwe dzięki wykradzionym danym przez złośliwe oprogramowanie i wirusy, które zostały już wpuszczone do ukraińskich systemów. Dziennik ostrzega, że dotychczasowe ataki hakerskie już doprowadziły do gigantycznych strat finansowych i nie tylko na Ukrainie.