Niemcy wściekli na Schroedera
Gerhard Schroeder nie wierzy w rosyjską inwazję na Ukrainę. Kilka dni temu w podcascie "Die Agenda" stwierdził, że Rosjanie nie mają żadnego interesu, by interweniować militarnie. Były kanclerz RFN mocno skrytykował rząd w Kijowie.
Mam wielką nadzieję, że pobrzękiwanie szabelką na Ukrainie w końcu ustanie. Bo to, co słyszę, także w kwestii obwiniania Niemiec z powodu rozsądnej odmowy dostaw broni, jest czasem naprawdę nie do zniesienia - stwierdził prowokacyjnie Gerhard Schroeder
Lobbysta tłumaczył także ruchy wojsk rosyjskich wzdłuż granic, jako reakcję na manewry NATO w Polsce i pozostałych krajach bałtyckich. Dostało się również obecnemu rządowi Niemiec. Schroeder otwarcie skrytykował szefową niemieckiej dyplomacji za odwiedzenie Kijowa przed rozmowami w Moskwie. Nazwał to zdarzenie "małą prowokacją" wobec Rosji.
Byłem zaskoczony, że ktoś odwiedza Rosję i jest wcześniej w Kijowie. Cóż, chyba Rosjanie to zaakceptowali
"To ja jestem kanclerzem"
Niemieccy politycy są zdumieni krytyką Schroedera. Dyrektor Partii Zielonych Michael Kellner stwierdził, że uwagi byłego kanclerza są niegodne stanowiska, które kiedyś zajmował i podważają wysiłki rządu na znalezienie pokojowego rozwiązania impasu na Ukrainie.
Olaf Scholz nie krył swojego niezadowolenia słowami poprzednika na stanowisku kanclerza Niemiec.
Nie prosiłem go o radę, a on nie udzielił mi żadnej. Jeśli dobrze rozumiem porządek konstytucyjny Republiki Federalnej Niemiec, to jest tylko jeden kanclerz federalny, a jestem nim ja - irytował się Scholz niemieckiej telewizji
Schroeder pełni funkcję lobbysty i szefa rady nadzorczej rosyjskiego koncernu naftowego Rosnieft. Prywatnie jest bliskim przyjacielem Władimira Putina.