YT/M2 Films

Norweskie kino rządzi! "Najgorszy człowiek na świecie [RECENZJA]

"Najgorszy człowiek na świecie" to produkcja skategoryzowana jako komedia romantyczna. Nie dajcie się zwieść złudzeniu - jest to produkcja niezwykle zabawna i z pewnością romantyczna, ale drastycznie różni się od produkowanych niemal seryjnie filmów tego gatunku. Seans był doświadczeniem na wskroś niezwykłym.

Wyważone kino

"Najgorszy człowiek na świecie" to produkcja, nad którą od czasu najwcześniejszych przedpremier krytycy się wręcz rozpływali. Trochę trudno było mi w te recenzje uwierzyć, biorąc pod uwagę raczej sztampowy zwiastun i to cholerne oznakowanie - "komedia romantyczna". Jak komedia romantyczna wyprodukowana w ostatnich latach może aż tak zachwycać? Cóż... może!

Film opowiada historię Julii, która jest wkraczającą w "dorosłe życie" kobietą. W dynamicznym wstępie zapoznajemy się z jej nieustannie zmieniającymi się planami na przyszłość oraz kompulsywnym charakterem. Po zakończeniu niesatysfakcjonującego związku Julie wiąże się z dużo od niej starszym rysownikiem komiksów. Bardzo szybko okazuje się jednak, że kobieta jeszcze nie do końca wie, czego chce od życia. Przez dwie godziny seansu podążamy za jej decyzjami i rozważaniami, jesteśmy również świadkami tego, jak Julie walczy o swoje pragnienia, ambicje i potrzeby.

"Najgorszy człowiek na świecie" jest bez wątpienia filmem niezwykle wyważonym. I to pod każdym względem. Widz ma wrażenie, że wszystko, co dzieje się na ekranie, jest naturalne - trzeba pochwalić twórców za tworzenie interesujących, acz realistycznych postaci, a także umieszczanie ich w sytuacjach, które mogą być bliskie dla wielu z nas.

Manifest pokolenia

Joachim Trier zapewnia widzom szereg niezwykłych doznań. "Najgorszy człowiek na świecie" to film, który nigdzie się nie spieszy, a mimo tego porusza wiele istotnych kwestii. Możemy wraz z reżyserem przedyskutować kwestię cenzury w kulturze, możemy również doświadczyć subtelnej walki o kobiecą emancypację w patriarchalnym świecie. Na ekranie widzimy ponadto mnóstwo sytuacji i problemów, które nieobce są wchodzącym w życie młodym dorosłym - osobom pomiędzy 20 a 30 rokiem życia. Można zatem uznać, że "Najgorszy człowiek na świecie" to swoisty manifest pokolenia.

YT/M2 Films

Warto odnotować, że Joachim Trier zrezygnował z jakiegokolwiek patosu czy wzniosłych, absurdalnie błyskotliwych stwierdzeń. Nie sili się pod żadnym względem na moralizatorski ton. Czyny Julii czy innych bohaterów nie są jakkolwiek krytykowane i Trier pozostawia widzowi wolną rękę w interpretacji czy ocenianiu poszczególnych decyzji. Jednocześnie zaznacza, że życie nie jest zero-jedynkowe, a każdy z nas ma prawo do zmiany decyzji, wahania się czy poszukiwania szczęścia na swój własny sposób. Mamy do czynienia z filmem niezwykle subtelnym i do bólu szczerym, a przede wszystkim - bardzo mądrym. I przy okazji zabawnym - elementy komediowe są zaskakująco zgrabne, naturalne i bezpretensjonalne.

Seans był dla mnie niezwykle ciepłym i budującym doświadczeniem. Mogę śmiało powiedzieć, że mamy do czynienia z dotychczas najlepszą produkcją Joachima Triera. Zachęcam do śledzenia dalszych poczynań reżysera - wydaje mi się, że dzięki sukcesowi "Najgorszego człowieka na świecie" Norweg złapie w swoje żagle jeszcze więcej wiatru i w ciągu kilku lat zachwyci nas czymś równie dojrzałym, błyskotliwym i wspaniale skonstruowanym.

Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Obserwuj nas na
Udostępnij artykuł
Facebook
Twitter
Następny artykuł