ALEXEI DRUZHININ/AFP/East News

Putina trzeba odstrzelić. Czy jest na sali chętny?

"Gdzie jest Brutus, gdy świat go potrzebuje?" - pyta republikański senator Lindesy Graham odwołując się do jednej z najbardziej symbolicznych zdrad w historii polityki i zabójstwa Cezara przez jego największego sprzymierzeńca i przyjaciela.

Cały świat patrzy z przerażeniem na działania rosyjskich wojsk na Ukrainie. Kto wie jednak, czy na Zachodzie większej grozy nie budzą kolejne wystąpienia Władimira Putina, który sprawia wrażenie owładniętego zemstą szaleńca. Amerykański senator podaje na tacy rozwiązanie światowego problemu bezpieczeństwa: trzeba zabić prezydenta Rosji.

Problem, jak zwykle, leży w kwestiach technicznych. Do Władimira Putina nie ma dostępu. Osamę ibn Ladena można było tropić latami i zaszczuć wreszcie do jaskini, w której został zlikwidowany przez amerykańskie spec-siły. Putin chroniony jest przez armię ludzi i zbrojone mury swojego bunkra, w którym podobno przebywa od czasu wydania rozkazu o inwazji. Lindesy Graham tu również podsuwa rozwiązanie. Prezydenta Rosji musi zlikwidować ktoś z jego najbliższego otoczenia.

Czy jest w Rosji Brutus? Czy jest w rosyjskim wojsku bardziej skuteczny pułkownik Stauffenberg? Jedyny sposób, w jaki to się skończy, to jeśli ktoś w Rosji zdejmie tego gościa. Zrobiłby swojemu krajowi - i światu - wielką przysługę - pisze senator na Twitterze

Graham apeluje do Rosjan o "stanięcie na wysokości zadania". Jeśli nikt w otoczeniu Władimira Putina nie zdecyduje się na taki radykalny krok - tłumaczy senator - Rosjanie będą żyć w mroku i izolacji do końca swoich dni.

Lindsay Graham jest jednym z bardziej wpływowych republikańskich senatorów. W 2016 roku ubiegał się nawet (nieskutecznie) o republikańską nominację w wyborach na prezydenta. Jest uważany za przedstawiciela frakcji "jastrzębi" w kwestiach polityki zagranicznej - co oznacza, że optuje za radykalnymi rozwiązaniami.

Sprzątnij Putina i zainkasuj "bańkę"

Ostatnio, jeden z rosyjskich oligarchów, Aleksander Konanykin zaoferował milion dolarów za głowę przywódcy Rosji. Ewentualny "Brutus" mógłby więc się nieźle obłowić przy okazji dokonania rzeczy wybitnie pożytecznej.

Zapłacę milion dolarów oficerom, którzy zgodnie z konstytucyjnym obowiązkiem aresztują Putina jako zbrodniarza wojennego zgodnie z rosyjskim i międzynarodowym prawem. Putin nie jest prezydentem Rosji, bo doszedł do władzy w wyniku specjalnej operacji wysadzania bloków mieszkalnych w Rosji, a następnie złamał Konstytucję, eliminując wolne wybory i mordując swoich przeciwników - napisał biznesmen na Facebooku

Dziś mamy prawdopodobnie najmniej odpowiedni czas na strojenie żartów. Niemniej w polityce, nawet na najwyższych szczeblach, cały czas funkcjonują ludzie odrealnieni, którzy na dodatek z radością zrzuciliby całą odpowiedzialność za bezpieczeństwo świata na barki kogoś innego. Jeśli faktycznie jedynym pomysłem USA na zatrzymanie Rosji jest apelowanie do sumień kremlowskich "Brutusów", to wszyscy mamy poważny problem.

Autor:
redaktor depesza.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Obserwuj nas na
Udostępnij artykuł
Facebook
Twitter
Następny artykuł