Zbombardowany Czernihów. Nawet kilkadziesiąt osób nie żyje
Bombardowanie Czernichowa
Trwa 14. dzień inwazji Rosji na Ukrainę. Rosjanie bezskutecznie próbują zająć największe miasta.
Coraz gorsza sytuacja jest w Czernichowie. Miasto od kilku dni jest pod nieustannym ostrzałem. Władze informują o olbrzymich zniszczeniach. Zginęło co najmniej 47 osób.
Jak wynika ze śledztwa przeprowadzonego przez Amnesty International, Rosjanie zrzucili na miasto osiem bomb niekierowanych. Zbombardowane zostały między innymi osoby stojące w kolejce po chleb.
Taka broń jest (zazwyczaj) używana przeciwko obiektom wojskowo-przemysłowym i fortyfikacjom, a w Czernihowie przeciwko osiedlom mieszkaniowym - powiedział w niedzielę szef administracji obwodu czernihowskiego Wiaczesław Czaus na Telegramie.
Katastrofa humanitarna w mieście
Mer Kijowa Władysław Atroszenko powiedział, że oficjalnie nie ma zielonego korytarza ewakuacyjnego i na wyjazd z miasta mieszkańcy czekają przez co najmniej przez kilka dni. 2/3 wszystkich mieszkańców jest pozbawionych prądu. Miasto jest w kompletnej ruinie.
Były takie przypadki, że człowiek znalazł się w centrum miejsca, gdzie spadały bomby lotnicze, i po prostu zniknął. Nie ma go ani wśród żywych, ani wśród umarłych. Wyparował, spalił się - relacjonował mer miasta.
Jedna ze studentek opisuje dla Amnesty International, jak cudem przeżyła bombardowanie swojego mieszkania.
Słyszałam bardzo, bardzo głośne brzęczenie i poczułam, że nasz budynek się trzęsie. Było tak, jakby nasze mieszkanie napełniło się powietrze... A potem, po dwóch sekundach, usłyszałam, że szyby w oknach pękają. Kiedy usłyszałam brzęczenie, zawołałam moją babcię do korytarza. Położyliśmy się na ziemi i to prawdopodobnie nas uratowało - wyjaśniła młoda kobieta.