Debil, Djokovic i kompromitacja polskiej armii
Siedem ostatnich dni sponsoruje literka "D". Jak Duda, Djokovic i debil. Co łączy prezydenta Polski i tenisistę? Nazwanie pierwszego z nich „debilem” nie jest obrazą majestatu, a konstruktywną krytyką wynikającą z prawa konstytucyjnego, jak orzekł sąd w głośnej sprawie Jakuba Żulczyka. Drugi z panów natomiast, nadaje wyrażeniu „debil” zupełnie nowe znaczenie. Djokovic chciał wpaść do Australii, pozarażać wszystkich covidem, zgarnąć wielkiego szlema i się ewakuować. Nie wyszło.
W polskim rządzie nie dzieje się najlepiej. Czarnkowi udało się wkurzyć całe środowisko nauczycieli zarzucając im, że śmią udzielać korepetycji uczniom. Sejm przegłosował ustawę przygotowaną przez ministra edukacji, dzięki której, rządowi uda się upolitycznić nawet pierwszą klasę szkoły podstawowej.
Niedzielski nie panuje nie tylko nad pandemią, ale także nad resortem zdrowia. Trzynastu członków Rady Medycznej przy rządzie uznało, że skoro nikt ich nie słucha w kwestiach związanych z przeciwdziałaniem pandemii, to oni mają lepsze rzeczy do roboty niż zasiadanie w radach. Wszystkiemu temu, bezsilnie przygląda się premier Morawiecki, którego polityczna pozycja wydaje się słabnąć z dnia na dzień.
Umówmy się - nie jesteśmy militarną potęgą. Z tego samego założenia wyszli ludzie ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka.
Stwierdzili, że skoro nie mamy szans wygrać konfliktu zbrojnego na drodze militarnej, trzeba działać psychologicznie. I upublicznili wrażliwe, lub bardzo wrażliwe dane dotyczące polskiej armii. Tym samym, przyznaliśmy się do dwóch rzeczy. Po pierwsze, jesteśmy tak słabi, że wręcz nie wypada nas najeżdżać. Po drugie, panuje u nas taki bałagan, że ewentualny agresor prędzej by oszalał niż doszedł z nami do ładu.
A propos agresorów, Rosjanie wychodzą z założenia, że warto rozmawiać.
Założenie, że warto wyciągać po rozmowach jakieś wnioski, jest już jednak im całkowicie obce. Kiedy ich dyplomacja dyskutuje nad zażegnaniem kryzysu na Ukrainie, wojsko rosyjskie spokojnie wzmacnia pozycje i wysyła komandosów i grupy dywersyjne w bój.
Z rzeczy ważniejszych: Po ostatnim tygodniu, Konfederacja będzie mieć taką traumę związaną z mediami społecznościowymi, że prędzej jej przedstawiciele będą chodzić po ulicach z albumami zdjęć rodzinnych, niż założą nowy profil na Facebooku. Konfederacja próbowała przechytrzyć Facebooka, ale to Facebook przechytrzył ją. Marne są szanse, że złapiemy z ludźmi Krzysztofa Bosaka kontakt na messengerze.
A to tylko wycinek najważniejszych wydarzeń, o których pisaliśmy na "Depeszy".